Przejdź do zawartości

Strona:A to pan zna?.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wróżka rozkłada karty i mówi:
— Panie Mścisławie Topór-Siekierski! Widzę złe rzeczy. Żona powije panu syna, który właśnie nie będzie pańskim synem. Sprawy materjalne wezmą obrót fatalny. Przyjaciele opuszczą pana. Umrze pan gwałtowną śmiercią.
Chwila milczenia, Wreszcie zabobonny klijent wyciera kroplisty pot z czoła i mówi:
— Dzięki Bogu! Jak to dobrze jednak być ostrożnym! Ja się wcale nie nazywam Topór-Siekierski, tylko Kon!

Kąpiąc się w morzu, bankier Goldstein zaczął tonąć.
Spostrzegł to hr. Rozporczyński, rzucił się do wody i uratował go.
Goldstein dziękuje mu ze łzami w oczach:
— Panie hrabio! Jeżeli pan kiedy będzie w niebezpieczeństwie, zrewanżuję się napewno.
Po kilku dniach hr. Rozporczyński otrzymuje zaproszenie na obiad do Goldsteina.
Szereg wspaniałych potraw. Przychodzi kolej na szampiony.
Hrabia podnosi łyżkę ze smakowitemi grzybami do ust, lecz w tej samej chwili bankier chwyta go za rękę:
— Nie jedz pan tego! Jesteśmy kwit!
— Dlaczego kwit!