Uroczystości państwowe w małem prowincjonalnem miasteczku. Orkiestry cechów i stowarzyszeń grają kolejno hymn narodowy. Tylko strażacka orkiestra gra „Z dymem pożarów”. Na zapytanie, dlaczego nie grają „Jeszcze Polska nie zginęła”, odpowiedzieli:
— My, jako strażacy, uważamy, że to dla nas odpowiedniejsze.
Podsłuchana rozmowa dwóch starych żebraczek:
— A w nocy pod „Oazą” jeszcze stoisz?
— Nie. Starszą córkę zamąż wydałam, to musiałam zięciowi to miejsce dać w posagu.
W jednym z ogrodów paryskich bawią się dzieci. Jakiś trzyletni chłopczyk odbiega na stronę i... robi to co myśli. Maleńka dziewczynka przygląda się z podziwem i zdumieniem tej, że się tak wyrażę fontannie i mówi:
— Mon Dieu, comme c’est pratique!
Rzecz dzieje się przed trybunałem rewolucyjnym.
— Jak się nazywasz?
— Markiz de Saint-Cyr.
— Niema już markizów!
— De Saint-Cyr.
— Niema już de!
— Saint-Cyr.
— Święci się też skończyli!
— Cyr.
— I sir’ów niema!!