Strona:A. Lange - W czwartym wymiarze.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pavana indyjski, Pan grecki, rzymski Faun zmartwychwstał na mogile Amora — i wygnał go precz ze strzyżonych ogrodów Wersalu i z leśnych zacisz i z ksiąg poetów.
Stare, barbarzyńskie bogi ludów północnych, Odyny i Perkuny, odezwały się na nowo głosem ostrym i surowym, gdyż ich raziła miarowa i wesoła mowa Erosa. — Przemówiły ponure Norny skandynawskie, a Faun czuł raczej z niemi pobratymstwo bliższe, niż z pogodnym niebem Olimpu. W treści Fauna była północ dusz greckich.
Odtąd w pieśniach Shelleya i Keatsa, aż po dni Mallarmé’go i Regniera, w muzyce Beethowena, w obrazach Böcklina, Stucka, Malczewskiego — nie Amor ale Faun jest głównym bóstwem ziemi.
Nakoniec zjawia się Fryderyk Nietzsche, który w godzinie delirjum sam siebie uważa za wcielenie Djonizosa, za króla i władcę Faunów i wszelkiego Faunizmu. Kult Djonizosa i ducha Djonizyjskiego chce on postawić ponad wszelkim kultem ludzkim, a jest to w głębi swojej i nadewszystko kult tragizmu.
Odrodzony Faun iście zmartwychwstał w straszliwej godzinie rzezi i pożarów; on kochał tę rzeź i upojony był krwią i zniszczeniem, gdyż kąpał się we własnej krwi, jakby roił, że z tego samokrwawienia nowy świat się narodzi. Ale kiedy ucichły rzezie, kiedy wywalczone zostało prawo powrotu do Edenu — Faun czuł się nieskończenie smutny, bo krwi popłynęło zbyt wiele, a jeden grzech bolał go najwięcej: oto, że zabił Amora — i szukał jego