Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czem okiem, zimną krwią, zręcznością palców i w szczególności subtelnym dotykiem, jakby specjalnie narodzili się na świat Boży na to, ażeby być znakomitymi szulerami. Rzemiosło złodzieja kieszonkowego wymaga niezwykłej zręczności i ruchliwości, strasznej ścisłości ruchów, nie mówiąc już o pomysłowości, obserwacji, naprężonej uwadze. Niektórzy posiadają zdecydowane powołanie do wyłamywania kas ogniotrwałych: od samego delikatnego dzieciństw a pociągają ich ku sobie tajemnice wszelkich skomplikowanych mechanizmów: welocypedów, maszyn do szycia, zabawek nakręcanych, zegarków. W końcu, panowie prawnicy, są ludzie z dziedziczną nienawiścią własności. Wy nazywacie to zjawisko zwyrodnieniem — jak się panom podoba. Lecz powiem, że prawdziwego złodzieja, złodzieja z powołania, nie przeciągniesz w powszedniość uczciwej wegetacji żadnymi piernikami: ani dobrze zabezpieczoną służbą, ani darowanymi pieniędzmi, ani miłością kobiety. Gdyż tu ciągłe piękno ryzyka, porywająca przepaść niebezpieczeństwa, zamieranie serca, bujne drżenie życia, zachwyt! Panowie uzbrojeni są w protekcję prawa, zamki, rewolwery, telefony, policję, wojsko, — my zaś tylko w zręczność, spryt i odwagę. Myśmy — lisy, a społeczeństwo — to kurnik, strzeżony przez psy. Czy wiadomo panom, że na wsiach najbardziej artystyczne, najbardziej obdarzone natury idą na koniokradów i kłusowników? Co robić: życie dotychczas było tak skąpe,