Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siada on w krwi swojej dziedziczny alkoholizm,... Syfilis... W tem jest cała zgroza, Helutko...
Odpowiedziała zmęczonym głosem:
— Dobrze, zrobię wszystko, co zechcesz.
I znów nastąpiło milczenie i trwało strasznie długo.
Przemówił nieśmiało:
— Nie chcę kłamać, muszę przyznać się tobie, że tylko jedna okoliczność mnie męczy, żeś ty doznała radość, fizyczną radość miłości nie ze mną z jakimś nieznajomym. Ach! Dlaczego to się stał? Gdybym cię wziął już nie dziewczyną, byłoby mi obojętne, lecz to, to... droga, — głos jego stał się błagalnym i zadrżał: — lecz, przecież, być może, tego nie było? Tyś chciała mnie wypróbować?
Nerwowo i głośno roześmiała się.
— A czyż ty poważnie myślisz, że mogłabym cię zdradzić? Rozumie się, tylko próbowałam ciebie. Lecz dosyć. Zdałeś egzamin, teraz możesz spać spokojnie i nie przeszkadzaj mi spać.
— Więc to prawda? Prawda? Droga moja ubóstwiana, przecudna Helutko. A, jakiem zadowolony! Ha-ha, a ja to, głupiec, prawie uwierzyłem tobie. Nic nie było, Helutko?...
— Nic, — odpowiedziała dość sucho.
Pokręcił się trochę i usnął.
Lecz rano obudził go jakiś szelest. W pokoju było widno. Helena, blada po nocy bezsennej, wychudła, z ciemnemi kręgami wokoło oczu, z suchemi