Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zwierciadło, wodną powierzchnię, ku wielkiemu przerażeniu całej rodziny kaczej, która z trwożliwem kwakaniem i pluskiem spiesznie rozpływa się w różne strony, z przybrzeżnej trzciny.
Wykąpiesz się i, drżąc z zimna, z uczuciem zdrowia i świeżości w całem ciele, śpieszysz na herbatę, do której nakryto w gęsto zarosłym ogródku w cieniu krzaków bzu tworzących nad stołem nową zieloną altankę. Na stole wokoło błyszczącego samowara rozstawione: miecznik z gęstą żółtą śmietanką, wielka kromka świeżego chleba wiejskiego, kawał ciepłego, dopiero co wyrżniętego plastra miodu na liściu łopianu, talerz wielkich, okrytych błękitnym nalotem, malin. Przy samowarze krząta się córka gospodarza Hanusia — czarnooka, mocna wiejska dziewucha, zadzierzysta i sprytna. I jak radośnie, jak młodo dźwięczy w porannem czystem powietrzu jej wesołe powitanie: „Zdorowieńki budy z sieredoju, panyczu!“
Cały dzień włóczysz się z fuzją i psem po lasach okolicznych i błotach, łowisz z jajogłowymi chłopami przy brzegu raki, ciągniesz z rybakami niewód i gotujesz z nimi późnym wieczorem zupę z rybami, lub siedzisz z wędką, zakrywszy głowę przed słońcem kapeluszem słomkowym z rondem pół arszyna szerokiem, i uważasz bacznie na spławik, ledwie widoczny w roztopionem i drżącem srebrze rzeki. Do domu powracasz zmęczony, zawalany od stóp do głów, lecz rzeźki i wesoły z potwornym apetytem.
A w późnym wieczorem, potem, gdy wróci do wsi stado, kurząc, tłocząc się i zapełniając powietrze zapa-