Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nic sobie przypomnieć z tego chaosu myśli, wirujących mu w głowie, gdy szedł do domu. Roztrwonienie rządowych pieniędzy... sąd... więzienny kaftan... ciężkie roboty.... a wreszcie, co było najstraszniejsze — zupełna beznadziejność.
Coś w głębi szeptało mu, że jest jeszcze wyjście, że to ciężkie położenie może się skończyć ale bał się określić wyraźnie to jedyne wyjście, a gdy wreszcie uprzytomnił sobie, jakie oblicze ma to zbawienie, drgnął z przerażenia. W myśli naprzód zarysował się obraz tego osobliwego przedmiotu, który wisiał na dywanie nad łóżkiem Ałarina. Był to rewolwer Smitha i Wessona, który otrzymał w podarunku od swego przyjaciela oficera gwardji. Drgnął, lecz natychmiast przylgnął do myśli o samobójstwie.
— Czyżby to tak było trudne? — rozmyślał. — Ból chwilowy... Ząb wyrwany boli gorzej, bo człowiek żyje i długo jeszcze czuje nerwowe uczucie bólu. Ci naprzykład, którzy byli ranni na wojnie, opowiadali, że czuli tylko silne uderzenie, potem zrobiło się gorąco, jakby kto ranę oblał wrzątkiem. A więc zmusić się tylko całą siłą woli, żeby przycisnąć cyngiel... Uderzenie, blask — i skończone... A potem? Potem już nic... zupełnie nic! Przyjemnie jest przecież po długiem chodzeniu położyć się na łóżku, wyciągnąć nogi... Niema chyba przyjemniejszego uczucia... A po śmierci spokój jeszcze większy, jeszcze rozkoszniejszy... Po co rozpaczać? namyślać się? Któż mię będzie żałował? Nie mam ani ojca ani matki... sam jak pa-