Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śladowania, tembardziej że wprawę mogą mieć dobrą, albowiem miasto nasze znane jest z lekkich i miłych obyczajów.
— A pan gdzie pracuje? Jaki to mundur? — zainteresowała się Zena.
— Ja pracuję w inżynierji głównie... Mówię głównie, bo przystań i port to miejsca mego niby urzędowania, ale tkwię tani właściwie w charakterze dekoracyjnym. Mam za to wiele prywatnej pracy. Taki Kaszpierow też często.zwraca się do mnie.
Ałarin jako że lubił mówić o sobie, więc z przyjemnością udzielił nowej znajomej wiele szczegółów swego życia. Gdy jednak wspomniał o matce, a Zena zapytała naiwnie, kim był jego ojciec, sposępniał i krwawy rumieniec oblał jego twarz. Nie mógł wszakże wytrzymać i uniesiony dziwną szczerością wyjawił wszystko tej skromnej panience.
— Ja, proszę pani — mówił zwolna i znacząco — nikomu jeszcze o tem nie mówiłem... pani jednak... wiem, że jest dobra i nie będzie mi to za złe uważała... Jestem... nieślubnem dzieckiem!
Zena nie zrozumiała narazie. Po chwili, gdy pojęła, co to znaczy, wielki żal ścisnął jej serduszko. Zbudziła się w niej litość, ta dziwna bolesna litość, jaką się czuje dla kaleki lub ciężko chorego człowieka. Pojęła, że nie należy dotykać tej rany, milczała więc.
On zaś, przezwyciężywszy się, opowiedział jej całe swe życie, a mówił tak gorąco, szczerze, z wiel-