Strona:A. Conan Doyle-Pies Baskerville’ów.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zupełne pogodzenie; na znak tej zgody zaś mamy być w piątek na obiedzie w Merripit House.
— Niemniej — rzekł sir Henryk po odejściu Stapletona — uważam go w dalszym ciągu za człowieka narwanego; nie mogę zapomnieć jego wzroku, gdy pędził ku mnie dziś rano. Muszę jednak przyznać, że usprawiedliwiał się bardzo szczerze.
— Czy wyjaśnił czemkolwiek swoje postępowanie?
— Mówił, że siostra jest mu wszystkiem na świecie. Rzecz to zupełnie naturalna i cieszę się, że ją należycie ocenia. Nie rozstawali się nigdy i, jak powiada, pędzi życie bardzo samotne, ograniczając się wyłącznie jej towarzystwem, tak, że nie może wprost znieść myśli o jej utracie. Zrazu nie widział mego przywiązania do niej, ale gdy przekonał się na własne oczy o mych uczuciach i zrozumiał, że mogę mu ją zabrać, doznał takiego wstrząśnienia, iż narazie nie był odpowiedzialny za to, co mówił lub robił. Zapewniał mnie, że żałuje niezmiernie tego, co się stało i przyznał, iż to było szaleństwo i najwyższe samolubstwo z jego strony, jeśli przypuszczał, iż będzie mógł zatrzymać przy sobie na całe życie kobietę taką piękną jak jego siostra. Jeśli ma go porzucić — mówił — to woli, żeby to uczyniła dla takiego, jak ja, sąsiada, niż dla kogo innego. Ale w każdym razie cios to dla niego ciężki i minie czas pewien, zanim uspokoi się o tyle, że go znieść zdoła. Zapewnił mnie następnie, iż przestanie stawiać opór, jeśli mu przyrzeknę, że nie poruszę tej sprawy przez trzy miesiące i zadowolę się przez ten czas przyjaźnią