Strona:Żywe kamienie.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„A przedsię, włokitowie, bić się dziś będziecie! — powtórzy swoje z uporem. — Byście tylko pomogli tym panom przebić się za mury...“
„A jakże! a jakże!“ — wyraża już teraz urągliwe co do siebie powątpiewanie rybałt niejeden, by porwać z pod pieca narzędzie swej igry — i dalejże w nogi! Już ich wyprzedzają na schodach z radosnem szczekaniem żwawe psy kuglców.
„Daremnież to! — zatrzymuje ich płatnerz. — Już dawno zamknięto bramy, a zbirów nasadzono na wszystkich ulicach... A za kimkolwiek w grodzie zbiry podszczują, za wami wszak oni najgorliwiej zawsze pogonią. Każdy z was śmierdzi im wolnością i tym zalotem rozbestwia.“
„Prawda to jest!“ — przytakują smętnie.
„Zaś z tą nowiną najpilniejszą właśnie do was przychodzę: — na mieście dom się jakiś zapalił! A wiecie, jaka stąd dla was wróżba, gdy pożar gdzie wyniknie, czasu waszej obecności?.. Wagant w grodzie, czem djabeł w klasztorze: wszystkiemu zawsze winien. Na kimkolwiek w społeczności ludzkiej się miele, na igrcach zawsze się wszystko skupia.“
„I to jest prawdą.“
„A niech was te rajce i ławniki na swe sądy dostaną! Niech się zaczną obliczać z wami za swawole dzisiejsze, za swe żonki i córy! Niech poczną dosądzać akuratnie, wedle prawa ksiąg, co po innych grodach źle osądzone było!.. Jakbym widział niejednego żaka i klerka łeb ogolony do krwawej skóry, te łaty kacerstwa przeniesione z niejednej szaty na