Strona:Życie tygodnik Rok I (1897) - Wybór.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ANTONI SOVA.



Teodorowi Mommsenowi.


Tobie, któryś znienacka uderzył mój naród, zaciekły Starcze
Brutalny, chciwy! Tobie, na skraju mogiły,
Bastardzie rzymskiej buty Cezarów i zwycięskiej Germanii,
Tobie, niesyty sławy, zaślepiony starcze,
Śpiewam te mściwą pieśń barbarzyńcy, którego budzi tentent rumaków!
Miażdżącym żelaznym ciosem
Pogardy biję w twe zgrzybiałe oblicze,
Ty fanatyku okrutnego cesarstwa,
Biję w twą skroń pomarszczoną, w twe wargi nerońskie
Sine, spienione bezsilną wściekłością!

»Rozum« tedy znalazłeś w zwaliskach Rzymu,
Rozum, co teraz jatki i rzeź ukochał,
I czaszki rozwala spętanych, zwalczonych ofiar?
Co dla twego zjednoczonego Imperium poskramia niewolników,
Których rad widziałeś zdeptanych stopą tryumfatorów
Kornych wobec Cezarów, hordy otroków,
Których zamienić pragnąłbyś w płatne żołdactwo w służbie imperium!

Nędzny heroldzie niewoli!
Wyżej, ponad rozkwitłe szczyty swej ojczyzny
Twój wzrok nie sięga!
Radbyś wszystko zmiażdżyć cynicznie
Kołami zdobywczych rydwanów.
Dziką zaborców stopą!
Teraz, po wojennych tryumfach twego Imperium
Chcesz resztę Europy pokonać,
Nędznie upokorzyć.
Zawładnąć Helotami, wyssać im szpik z kości,
W pochód swój tryumfalny wprządz ich jak bydło
I rzekomych barbarzyńców przedzierzgnąć
W zaciążnych twego niesytego Imperium!