Strona:Życie tygodnik Rok II (1898) wybór.djvu/207

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    PASTUCH W BORZE.

    Nie płacz samotna i drżąca dziecino
    Na głód, na zimno... Głód i zimno miną!
    Wiosna ogrzeje skostniałe twe członki,
    Lato da w borze grzyby i korzonki!
    Złość w bór nie zajrzy, pójdzie bitą drogą
    Błyskając okiem na ludzi złowrogo,
    Chmurą zawiści czoła im omroczy
    I pozapala nienawiścią oczy.
    Do twego boru przyjdzie Cisza błoga,
    Którą odepchnął świat od swego proga,
    Przyjdzie i będzie jak duch twojej matki
    Słać ci pod głowę mchy i leśne kwiatki,
    Duszę nieznaną słodyczą napoi
    I nie zamąci źródła myśli twojej...
    Na wielkim świecie, w żywym ludzkim borze,
    Wre śród konarów wieczna zawierucha,
    Walą się kłody, jak wzburzone morze
    Huczy szum liści, pierzchnął spokój ducha!
    Dąb z dębem bary złączywszy śród starcia
    Szuka dla stóp swych gleby i oparcia,
    Na piersi swego rywala zaciężył —
    Niech każdy ginie, byle on zwyciężył!
    Na wielkim świecie... Ale sza, dziecino!
    Chociaż dni lata wnet w borze przeminą,
    Choć mróz cię zgnębi, nie ogrzeje chata,
    Lepiej ci ginąć śród twojego świata!...
    Ty wierzysz w białych aniołów na niebie,
    Że do światłości wiecznej wezwą ciebie
    Na wyiskrzone spoglądasz lazury
    I może, dziecię, ujrzysz ich u góry!
    Gdy przy otwartym zatrzymasz się grobie,
    Szatan zagadki nie stanie przy tobie,
    Ucho twe jego zgrzytu nie posłyszy —
    Z ciszy wyszedłeś i wrócisz do ciszy!
    Jakże jest piękne twe niebo, pastuchu!
    Ileż go świeci w twym prostaczym duchu!
    Nam dała mądrość tylko piekło pytań,
    Dni bez zachodu i noce bez świtań,
    Nawet nic dała nam słodyczy cnoty —
    Dała nam skrzydła, spętała poloty! —

    Andrzej Niemojewski.