Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prawdy, zaczynam przypuszczać, że wymyślili je i puścili w obieg chyba Niemcy... Odkryli je jak swój gaz, straszliwy Żółty Krzyż, żeby tem jednem słowem zatruć dusze francuskie, pomącić wszystkie pojęcia, tworzyć podejrzenia, stwarzać nienawiść...
Urwał. Eva starała się coś z tego wyrozumieć. Jej oczy skupione trzymały go mocno; było to spojrzenie mądre i przenikliwe, jakieś nieoczekiwane i całkiem niekobiece.
— Pani Evo, na pozór jest to tylko nędzny absurd, bo któżby chciał porażki własnej ojczyzny? Któżby się ważył oskarżać o to działaczy narodowych, wytrawnych mężów stanu, ba, całe stronnictwa? A jednak... W republice szantażu i kalumnji to słowo stało się piekielną potęgą. Rzucone w masy, powtarzane uparcie dzień w dzień przez sprzedajnych gazeciarzy, roznoszone przez bezmyślne papugi... Tem słowem burzy się najmądrzejsze plany dla zbawienia ojczyzny, obala się tytanów pracy i zasługi, to słowo gorsze, przewrotniejsze niż stara, uczciwa, zbyt prosta i ordynarna zdrada, prowadzi przed sąd, do więzienia — na gilotynę... Ono służy wrogom Francji lepiej niż miljon żołnierzy na froncie...
— Widzę, że doprawdy skorzystam bardzo z wykładu pańskiego i nareszcie czegoś się dowiem...
— Pani... To mnie raczej pochlebia, że będę mógł...
Ręka-cud, jakby sama przylgnęła do jego ust,, miękka, chwytna, oplatając palcami jego rękę, jakby