ekranu i przez miljony kobiet na całym świecie. Van Trothen patrzał na nią badawczo nie tracąc z oczu żadnego jej poruszenia.
— Panie, litości! Jakże pan tego dokona? Zamordować mnie tutaj, w swoim gabinecie i to w hełmie Walkirji, z rozpuszczonemi włosami, w gwiaździstej tunice, z bosemi nogami w sandałach? Jak pan ukryje trupa? Naokoło pełno ludzi, statyści, aktorzy, robotnicy... Panie dyrektorze, to niemożliwe.
A więc, zgoda? Zresztą, będę się bronić, mam miecz i tarczę!
— Musi pani zginąć, więc pani zginie.
— Teraz? Tu na miejscu?
— Natychmiast
— Pan gra bardzo dobrze. Dlaczego pan nigdy nie wystąpił na ekranie?
— Nie pora na żarty!
— Już wiem! Pan naciśnie pewien guzik i zapadnę się w przygotowane podziemie. Niech pan jednak nie zapomina, że jesteśmy na drugiem piętrze a pod nami znajduje się firma „Kuhnke und Schatz“. Jeden z tych panów napewno przygarnie mnie i obroni. Stamtąd właśnie zatelefonuję do mojego Sittenfelda... Panie dyrektorze... Co to jest?... Co się z panem dzieje?
Van Trothen podniósł się z fotela i gotował się jakby do skoku. Eva ujrzała przed sobą twarz zbrodniarza. Na sekundę zapomniała o żartach. Po sekundzie rozchyliła usta i roześmiała się serdecznie i rozgłośnie.
Strona:Żółty krzyż - T.I - Tajemnica Renu (Andrzej Strug).djvu/315
Wygląd
Ta strona została przepisana.