Profesor Wager w przedziwnym spokoju wysłuchał strasznych wieści, jakgdyby nie były one d!a nego żadną nowiną. Zaraz po pierwszych słowach przemknął jak błyskawica moment, okruch sekundy, w którym zmieściła się nieskończona masa przeżyć, zdumienie, przerażenie, ból, rozpacz, strach, okropny zawód, oburzenie na zgranych szulerów, co zaprzepaścili na marne cały los narodu, wołanie o karę na bezecnych oszustów, na podstępnych bankrutów, którzy przeszachrowali miljon niemieckich trupów i dolę nieurodzonych jeszcze niemieckich pokoleń. Wszystkie klątwy zranionej duszy, wszystkie gniewy i cała żądza zemsty godziły w tego oto wodza, wielkiego zbrodniarza, sprawcę klęski...
I natychmiast porwał się, dźwignął się jak cudem odbudowany z ruiny, jakgdyby nad nim, skołatanym i chorym starcem, stanął sam Chrystus i zleczył go słowami pisma:
— Powstań, Łazarzu, weźmij loże twoje i pójdź...
To też pierwszy generał-kwatermistrz nie czekał długo na odpowiedź, profesor powstał uroczyście, wyprostował się niemal po żołniersku.
— Panie generale, natychmiast staję do pracy, uczynię co będę mógł, a reszta w ręku Boga.
— Oto słowa, godne wielkiego Wagera! Jakby dla podkreślenia doniosłości tej wielkiej chwili dziejowej połączone orkiestry wszystkich związków i stowarzyszeń miasta Koionji uderzyły huczną fanfarę. Marsowe, głębokie a młodzieńcze
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/43
Wygląd
Ta strona została przepisana.