Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bi się przygotowania do pobrania tej jesieni rocznika 1920... Serce się kraje, wiemy obaj jak wygląda nasz osiemnastoletni Francuzik...
— Sprawy serca odłożymy nabok i wytrzymamy. Wytrzymamy i już! Zresztą kto wie? Nikt tego nie wie, ale wojna może się skończyć i wcześniej, idziemy ku zwycięstwu.
— Ku zwycięstwu stawiamy dopiero pierwsze kroki. Trzeba za wszelką cenę — a to nas będzie grubo kosztować, panie prezydencie, po pierwsze — utrzymać w ręku inicjatywę, a powtóre i znowu za wszelką cenę — utrzymać charakter wojny manewrowej, ruchomej wojny w polu, jedynej, która jest godna żołnierza i wodza! Nie dać się z powrotem wepchnąć w okopy! Jeżeli to się nam uda...
— Uda się! Do wszystkich djabłów musi się udać! Będziem ich gnać bez wytchnienia przez całą Francję!...
— To się zobaczy.
— Ja już to widzę!
— Ja nic nie widzę i nie zobaczę, dopóki nie dojdziemy do sławetnej linji Hindenburga, mamy co do ich umocnień własne informacje, to musi być coś straszliwego, na tej linji możemy utknąć i zagrzebać się w okopach na całą zimę. Niemcy w obronie są djablo twardzi.
— Mogą zmięknąć. Co my o nich wiemy? Tyle co Ludendorff o naszych żołnierzach. Obie strony — mają tysiące szpiclów, olbrzymie biura informacyjne i wydają na to miljony, ale kto zdoła wymierzyć