dano — Wager — Wager... W tłumie przeważali robotnicy i technicy z „Badische“, był to ich własny pochód, w którym powracali z miasta, z centralnej manifestacji do siebie, do Ludwigshafen.
— Cicho tam! Spokój!
— Słuchać! Słuchać!
— Wager mówi, to jego dom!
— Wager, Wager!
— Sam Wager...
Stary profesor swemi prostemi słowy i głosem, nabrzmiałym szczerością i łzami, szybko uspokoił rozruch. Darowano winę jego chorej córce, która tyle wycierpiała, uczczono Wagera-syna, który zginął za ojczyznę. Nagórę przyszła nawet delegacja i przepraszała za nieporozumienie i za wybite szyby. Claude podźwignął Ritę, która, siedząc na ziemi, wysłuchała całej przemowy ojca. Spojrzała wystraszonemi oczami.
— Ja nic nie wiedziałam... Nie domyślałam się, nieszczęsna, że jestem warjatką...
— Nieprawda, pani Rito! Co pani znowu? Profesor tego nie powiedział!
— Niech pan nie kłamie, ja słyszałam, ojciec powiedział najwyraźniej...
— Co mówił, to mówił, jakże inaczej mógł obronić panią przed wściekłym tłumem? Toż oniby panią zamordowali! Trzebaż było coś powiedzieć!
— Panie Helm, proszę mi odpowiedzieć szczerze i zupełnie poważnie...
— Słucham panią!
Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/17
Wygląd
Ta strona została przepisana.