Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i zaprawdę trzeba wszystkich okropności wojny, żeby być świadkiem i uczestnikiem takiego cudu! Czytaliśmy własne myśli, nieomylnie sięgaliśmy do głębi naszych serc i nie zostało między nami nic utajonego!... W obliczu niechybnej śmierci, tak pewnej, jakgdyby się już była spełniła, prowadziliśmy naszą rozmowę, zasypani we wspólnej mogile. Gdy noże wypadły nam z rąk i leżały gdzieś tuż pod ziemią pogrzebane wraz z nami, byliśmy pogodzeni na zawsze, okropność męki zamordowała w nas wszystko co cielesne i ziemskie i niejako wypchnęła nas z obrębu i z wymiaru tego świata. Poznaliśmy zagadkę życia, tajemnicę śmierci, nudę spraw naszego pokolenia i małość wielkiej wojny światowej i dobrą szczęśliwość przyszłości, chwałę przyjść mającego człowieka i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze — wiedzieliśmy wszystko! Nasze dusze stopiły się w jedną i nikt nie był mi w życiu bliższy, nie będzie nigdy bliższy, jak ów człowiek nieznajomy, mój brat rodzony w męce i w śmierci, ten wróg, z którym dopiero co godziliśmy w siebie nożami... Za jego zdrowie, gdziekolwiek jest, jeżeli żyje o tej porze!
Von Senden był w natchnieniu, znowu odmienił się i wypiękniał, Claude spuścił oczy przed jego przeszywającem spojrzeniem, trącili się.
— A ręka panu drży, doktorze, oh, jak drży... Szkoda tego wspaniałego wina...
Claude nie zdobył się na odpowiedź, to, co słyszał, przechodziło jego wyobraźnię i zdolność rozumienia, było niepojęte. To było wręcz niemożliwe.