Strona:Świat pani Malinowskiej (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

umożliwiał żywienie nadziei na dalszą poprawę. Minęły dwa tygodnie w nastroju niepewności i właśnie w dniu, kiedy zdawało się Bognie, że zdołała odzyskać Ewarysta — nadeszła depesza ze Lwowa. Przyniósł ją woźny z biura. Ewarysta nie było w domu i Bogna musiała stoczyć zawziętą walkę z pokusą zniszczenia tego skrawka papieru, w którym przeczuwała początek nieszczęcia.
Nie omyliła się. Nazajutrz Ewaryst oświadczył, że w sprawach służbowych musi wyjechać do Lwowa. Powiedział to przez telefon i nawet nie przyszedł pożegnać się. Walizkę kazał odesłać wprost na dworzec.
Bognę ogarnęła rozpacz. W pierwszej chwili chciała biec na dworzec i błagać, by został, jechać za nim, nie wiadomo po co, wezwać czyjejś pomocy, Borowicza, Urusowa, Karasia, czyjejkolwiek... Wieczorem dostała silnej gorączki i kilka dni przeleżała w łóżku nieprzytomna. Nie pozwolono jej zaraz wstać. Czuła się ogromnie osłabiona. Krewni, którzy ją odwiedzali, znowu rozpoczęli swoje namowy, by rozwiodła się z Ewarystem.
I ona już innego wyjścia nie widziała. Nie miała już sił walczyć, nie miała nadziei. Pomału zaczęła ją ogarniać apatia. Pomimo nalegań lekarza, by wychodziła na spacer, nie opuszczała wcale domu. Chudła przy tym i mizerniała coraz bardziej.
O Ewaryście wiedziała, że wrócił razem z Przyjemską i zamieszkał znowu w Konstancinie. Do domu nie zajrzał wcale. Wreszcie uległa naleganiom rodziny. Pewnego popołudnia usiadła przy biurku, by napisać list do męża. I właśnie podczas pisania znowu dostała silnego zawrotu głowy. Obecna przy tym pani Pajęcka przestra-