Strona:Świat pani Malinowskiej (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ II


Data ślubu została wyznaczona na czwartego września. Bogna musiała mieć chociaż kilka dni całkowicie wolnych na dokończenie wszystkich przygotowań, a właśnie w ostatnim dniu sierpnia rozstawała się z Funduszem Budowlanym, który pochłaniał jej znacznie więcej czasu, niż przepisane godziny urzędowania. Prezes Szubert zawsze o czymś zapomniał, zawsze w najnieodpowiedniejszej porze przychodziły mu pomysły i natchnienia.
Dawniej nie przeszkadzało to Bognie wcale. Przeciwnie, wolała zawsze sama dopilnować, by nie palnął jakiegoś głupstwa. Zbyt wiele czuła dlań serdecznej przyjaźni, by miało to jej sprawiać przykrość. Jednakże należało pomyśleć i o sobie, szczególniej teraz, gdy to „o sobie“ zaczynało w jej świadomości już całkiem konkretnie znaczyć „o nas“. Po raz pierwszy uprzytomniła to sobie w tę niedzielę, kiedy umyślnie poszła do kościoła, by usłyszeć swoje zapowiedzi. Było to komiczne, ale zarumieniła się wówczas i serce zabiło jej mocniej. Stała pod filarem nie daleko ambony i zdawało się jej, że wszyscy na nią patrzą, chociaż było zaledwie kilka znajomych osób, a ksiądz wymawiał ich nazwiska niewyraźnie i szybko, wśród dziesiątka innych. Nie przypuszczała, by ta formalność mogła wywrzeć na niej tak silne wrażenie, jak na