Strona:Święty Franciszek Seraficki w pieśni.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

On, jak żywy, słodki ul
Czystym głodem, a z krwi ból,
Róż kwiatów rodzi tysiące,
Biało i czerwono lśniące.
Wszytko sprawia jedna chwila
A wtem niebo się uchyla.
I chóry święte nadludzkiej piękności,
Słowem najwyższem, mówią mu w miłości:
„To Matki Aniołów dwór,
„Pójdź — czeka Cię niebios dwór“.

Franciszek widzi ubogą kaplicę,
W chodzi z pokorą a jego źrenicę
W wielkim wspaniałym utkwione widoku,
Najświętsza Panna przy Chrystusa boku.
I rzecze mu Bóg w dobroci niezmienny:
„Czego ty chcesz to się tobie stanie.
„Franciszku! sługo mój wierny!
„Bo moja Matka zanosi błaganie.
„Jezu najświętszej miłości“.
Rzekł Święty, — „Oby był dany
„Dla grzesznych chrzest niewinności,
„Co żalem, bojaźnią tknięci,
„Przyjdą błagać Twej pamięci,
„Jako postu ocalenia“.

Zbawca, że przyjął życzenia,
Że się pewnie stanie tak,
Skinieniem głowy dał znak.
I Duchem świętym Franciszek niesiony,
Biegł do Rzymu upewniony,
Do tego, co urzęda Piotrowe sprawuje,
Co wiąże i rozwiązuje.
Swe widzenie opowiada,
I jako świadectwo cudu,