Strona:Święty Franciszek Seraficki w pieśni.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przebaczenie, Boże, daj,
Za myśl ziemską w serca dnie,
Że, gdy wspomnę ojców kraj,
Coś do pieśni duszę rwie!
A gdym Boga pieśnią czcił,
To zabrakło marnych sił!

Ziemska pieśni! dość już dość
Być narzędziem ziemskich chwał!
Tybyś mogła w serce wróść —
Bóg nie na to serce dał!
Och! już nigdy w cieniu drzew
Mnie nie skusi ziemski śpiew!


RECITATIVO.

Bóg przyjął świętą ofiarę człowieka,
Ofiarę barda, co swe stróny zrywa.
I oto słychać z wysoka, z daleka,
Muzyka jakaś dźwięczna, pieszczotliwa,
Płynie z błękitu nad góry, nad gaje,
Drga w rdzeniu drzewa, po gałązkach lata, —
Głos się dla ucha znajomym być zdaje,
Przecież to dźwięki nieziemskiego świata.
Są tu i hymny i ptasząt piosenka,
A wszystko zlane w tak cudnym doborze,
Że się, słuchając, mimowolnie klęka
I ucha od niej oderwać nie może.
Och! lecz nie każde śmiertelnika ucho
Godne usłyszeć te święte rozgwary!
Trzeba być godnym miłością i skruchą,
Unieść się duchem przez potęgę wiary.
Bliżej... wyraźniej... nad gęstwiną drzewa
Tryskają tony dźwięczne i bogate:
To chór aniołów nad Franciszkiem śpiewa,
By ziemskiej pieśni nagrodzić mu stratę.