Strona:Śmiertelna gałka.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —

W jednej chwili twarzyczka się rozpogodziła, i klepiąc ojca po policzku dziecko zawołało:
— Bajeczkę opowiedz! bajeczkę!
— A jaką? wesołą?
— Nie papo, straszną.
Ojciec wolałby wesołą, ale Abby stała przy swoim, a danego raz słowa purytański żołnierz nie mógł przecież złamać.
— Wszak nie możemy zawsze słuchać wesołych bajeczek, — tłomaczyła Abby, — niania mówiła, że mamy teraz wesołe czasy; czy to prawda papo?