opowiadano na pastwiskach Wróżnej pod Bronowicami — razem z jego ciałem idzie do ziemi, do grobu”, z którego wychodząc błąka się po świecie. Przy łożu umierającego włościanie małopolscy wyglądają też poza dom, czy Śmierci nie ujrzą, a patrzą na konającego „jak to dusza wychodzi” (w Przebieczanach). Repertuar pieśni dziadowskich, śpiewanych na obszarze ziem Rzeczypospolitej polskiej, wykazuje tradycje takiego materjalnego pojmowania duszy, jak tego rodzaju następująca pieśń o duszy z ciałem się rozstającej, znana w odpisie z początków XV stulecia po dziś dzień żyjąca w ustach żebraków, przez pół tysięca lat z okładem! „Żale umierającego”, jak ją zatytułowano, poczynają się następującą zwrotką:
Ach mój smętku, ma żałości,
Nie mogę się dowiedzieci,
Gdzie mam pierwej nocleg mieci,
Gdy dusza z ciała wyleci.
12. zwrotka opiewa:
Młotem moje piersi biją,
Dusza nie śmie wyniść szyją.
Dwa ostatnie wiersze opiewają:
Dusza idzie z krwawym potem,
Czem (co) mnie dzisia, to wam potem.
Legendy średniowieczne o sporze duszy z ciałem znalazły później w Polsce słabe odbicie. Przeróbki ich wloką się jeszcze w 17 wieku (np. Rozmowa duszy potępionej z ciałem. Kraków 1634) i 18 w. (Rozmowa duszy z ciałem albo sen młodziana i tp.). Echa tych wyobrażeń zalatują po czterech wiekach w pieśni nabożnej, śpiewanej na Mazowszu czerskiem, gdzie również występuje dusza w tej postaci materjalnej:
Śmiertelny młot w piersi bije,
Nie chce dusza wyleźć z szyje.
Dusza z ciała wyjść musiała,
I nie wiada (wie), kej (gdzie) się działa (podzieć),
Padła na zielonej łące,
Krzyczy, płacze, łamie ręce.
Podaję tu jeszcze dwie analogiczne pieśni, świadczące o podobnem pojmowaniu duszy:
Pieśń dziadowska Od Kłodawy (w Łęczyckiem).
1. |
Przyjechał ksiądz do chorego I do bardzo mizernego. |