Srebrny lis/Część I/Nowy wygląd i nowe życie

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Thompson Seton
Tytuł Srebrny lis
Pochodzenie Opowiadania z życia zwierząt, serja druga
Wydawca Wydawnictwo M. Arcta
Data wyd. 1909
Druk Drukarnia M. Arcta
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Maria Arct-Golczewska
Ilustrator Ernest Thompson Seton
Tytuł orygin. The Biography of a Silver Fox
Podtytuł oryginalny Domino Reynard of Goldur Town
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Nowy wygląd i nowe życie.

Dzień ten był dla niego początkiem nowego całkiem życia. Wydostawszy się poza zarośla osinowe ujrzał nowy świat i jednocześnie poczuł, że teraz własną tylko siłą musi zdobywać warunki życia i że wszystko polega na nim samym. Odważnie patrzał w przyszłość i poznając różne właściwości życia, stawał się coraz mądrzejszy i zwinniejszy; spryt jego, odwaga, dzielność i piękność wzrastały z dnia na dzień.
Wkrótce po opuszczeniu rodzinnego domu miał on na polowaniu wypadek, który szybkość jego wystawił na bardzo ciężką próbę i pokazał, że nogi jego są słabsze od sprytu, a najlepszymi przyjaciółmi w chwili niebezpieczeństwa jest rozum i wiedza — przyjaciółmi jakich dotychczas jeszcze nie znał.
Goniony przez sworę psów, biegał wokoło skalistych pagórków, aż mu się nogi pokrwawiły i poobijały. Był to wilgotny, mglisty dzień, tak że z wielkim wysiłkiem udało mu się oddalić od wroga i zawlec się nad brzeg strumienia, by wymoczyć w nim swą brudną, zmęczoną, potłuczoną i zakrwawioną nogę. Chodził po płytkim brzegu i rozkoszował się ochładzającą wodą, przeszedł tak ze ćwierć wiorsty spokojnie, ale w tem znowu posłyszał w blizkości głos psa, który zwęszył jego ślady. Lisek skoczył instynktownie w zarośla wikliny, które tworzyły małą wysepkę na strumieniu i w ten sposób uratował się, gdyż pies leciał wzdłuż strumienia i zgubił zapach, i napróżno biegał tam i napowrót, aż w końcu zawrócił do domu okrutnie zmęczony.
Może lisek nie zdawał sobie sprawy, że woda zgubiła jego ślad, ale pojął, że strumień jest dobrem miejscem wobec gnębiącego go wroga. Sprawdził to później niejednokrotnie w różnych okolicznościach.
Po drugiej stronie strumienia, nieco dalej znajdowała się duża łacha piasku, który nie zachowywał śladów, a więc nic nie mógł powiedzieć. Gdy zaś nadeszła zima ze ślizkim lodem na powierzchni wody, przekonał się, ze może uciekać płynąc na kawałkach cienkiej kry, podczas gdy pies zanurzał się w nurtach zimnej wody.
Ale najgłówniejszą pomoc dawał mu długi szeroki parów, przez który przepływał strumień po opuszczeniu pagórków. Tu ciągnęła się wzdłuż rzeki ścieżka, wąziutka tak, że ledwie wystarczająca na łapy lisie, ale stanowczo za wązka na wielkie nogi psa, kończąca się okrągłą skałą, na którą wspiąwszy się, mógł odrazu dotrzeć do lasu leżącego przy drodze.
Wreszcie poznał, że jeśli gdzieindziej polowanie się nie udaje, nad rzeką, może zawsze znaleźć coś do pożywienia w wodzie. Była to jakaś smaczna ryba, albo ptak, albo wreszcie żaba; dość, że nigdy tu nie doznał głodu i doszedł do następującego wniosku: „wzdłuż strumienia jest bardzo wygodne miejsce przebywania i tu należy pozostać.” Strumień stał się jego najlepszym przyjacielem.
Tu nastąpiła wewnętrzna zmiana w młodym lisku, tu były zarazem szanse jego powodzenia w życiu. Nie potrzebował on teraz niczyjej pomocy, sam stanowił o swem życiu — sam budował swój los, i rosnąc w siłę i rozum, stawał się magnetycznym środkiem wszystkich chciwych oczu myśliwych, stawiających dziesięciokrotną wartość za jego życie.
Chłodne noce jesienne wymagały ciepłego grubego futra, i rzeczywiście jakaś tajemnicza władza czyniła to futro codzień bardziej puszyste, codzień bardziej lśniące i codzień ciemniejsze, dopóki nie znikły wszystkie ślady rude i szare, pozostałości z dziecięcego wieku.
A ci, co widzieli te zmiany w pokryciu lisa, mawiali: „czyż nie jest to zapowiedź piękności? czyżby ten dziwny lis był przeznaczony na Srebrnego lisa?” Tylko znawcy tajemnic północnych lasów mogą zrozumieć to magiczne słowo. Srebrny lis — to nie jest oddzielny gatunek, lecz tylko pewien kaprys rudej rasy.
Rodzice jego są najzwyczajniejsze rude lisy, tylko dziwaczna natura uposaża hojnie jedno z potomstwa, dając mu nietylko piękną postać i oryginalne futro, ale i rozum i spryt, zapewniające mu powodzenie w tem niebezpiecznem życiu, obfitem w najrozmaitsze przygody.
Ale niczem była wszelka siła wobec tej pysznej sukni, tak wytwornej w stylu i barwie — tego miękkiego futra lśniąco czarnego, jakby osypanego delikatnym szronem. Jestto najbardziej cenione ze wszystkich futer, najbardziej pożądane przez znawców, słowem najszlachetniejsze i najcenniejsze futro jakie istnieje. Jest to istotnie szata królewska, stanowiąca ozdobę nawet cesarskiego tronu. Największem szczęściem myśliwych jest zdobycie takiego skarbu; nie przychodzi to im z łatwością, gdyż zmyślność, spryt i siła nóg zwierza stoją na straży jego wspaniałości, tak że niewielu ma szczęście zdobycia tego klejnotu leśnego.
Srebrne lisy podlegają jeszcze pewnemu stopniowaniu w piękności i myśliwi mają dla nich rozmaite nazwy wyrażone w specjalnym ich języku — począwszy od zwykłego „srebrnego” aż do najdelikatniejszego, „djamentowego.”
Właściwości te z trudnością dają się spostrzegać w lecie, a młody lis w swem dziecięcem futrze wygląda na zupełnie zwykłego lisa. Dopiero ze zbliżeniem się zimy pojawiają się cechy piękna i świetnego uposażenia. Złota jesień ze swemi mroźnemi nocami jest tą mistrzynią przekształcającą tego zwykłego lisa w wybrańca losu. Takim był Domino. Zgrabna, wysmukła jego postać stała się ozdobą lasu; ciemne futro połyskiwało zdala srebrzysto, piękny puszysty ogon biały na końcu, dodawał mu wdzięku, a czarna pręga na twarzy okolonej srebrzystemi włosami, powiększała jego powagę, błyszczące zaś, jak dwie gwiazdy, oczy, świadczyły o jego rozumie i sprycie. Ktoby więc widział to małe lisiątko bawiące się z rodzeństwem na pagórku w maju, nie poznałby go w listopadzie z pewnością i nie uwierzyłby, że ten mały rudy z czarną maską Domino jest teraz w zimowej swej szacie największą ozdobą lasu i jest znany jako wspaniały Srebrny lis.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Ernest Thompson Seton i tłumacza: Maria Arct-Golczewska.