Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/156: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
Himiltruda (dyskusja | edycje) |
|||
Status strony | Status strony | ||
- | + | Skorygowana | |
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<poem> |
<poem>Chwycił zatem z nich jednego |
||
I nad niemi w górę wzniósł. |
I nad niemi w górę wzniósł. |
||
::Na zapach |
::Na zapach ciepłéj posoki |
||
:: |
::Roztworzyły się paszczęki, |
||
::Głuchy kości powstał chrzęst |
::Głuchy kości powstał chrzęst. |
||
::Za lichy wszakże to kąsek, |
::Za lichy wszakże to kąsek, |
||
::By na długo mógł wystarczyć, |
::By na długo mógł wystarczyć, |
||
Linia 9: | Linia 9: | ||
::By nieszczęsny cel pogoni |
::By nieszczęsny cel pogoni |
||
::Mógł się puścić w dalszy bieg. |
::Mógł się puścić w dalszy bieg. |
||
Więc rozdarł skórę odyńca |
|||
I kłąb wściekły, kłąb wyjący |
I kłąb wściekły, kłąb wyjący |
||
Jak czerwoną płachtą skrył. |
Jak czerwoną płachtą skrył. |
||
A kiedy psiarstwo spiętrzone |
A kiedy psiarstwo spiętrzone |
||
Wprzód się czołga w tył się toczy, |
Wprzód się {{Korekta|czołga.|czołga,}} w tył się toczy, |
||
Jak ogromny jaki smok, |
Jak ogromny jaki smok, |
||
Niczyj znowu biegnie daléj, |
Niczyj znowu biegnie daléj, |
||
Biegnie |
Biegnie daléj w życia prąd, |
||
::I znowu dobiegł Drapieżny, |
::I znowu dobiegł Drapieżny, |
||
::Czapka spadła, włos mu powstał, |
::Czapka spadła, włos mu powstał, |
||
Linia 27: | Linia 27: | ||
Morduchy były brytany, |
Morduchy były brytany, |
||
Straszne siłą, straszne złością, |
Straszne siłą, straszne złością, |
||
Sam |
Sam ich widok zgrozę niósł. |
||
Pysk czarny — oko czerwone, |
Pysk czarny — oko czerwone, |
||
Dolna szczęka wysunięta, |
Dolna szczęka wysunięta, |
Wersja z 19:35, 10 lut 2018
Chwycił zatem z nich jednego
I nad niemi w górę wzniósł.
Na zapach ciepłéj posoki
Roztworzyły się paszczęki,
Głuchy kości powstał chrzęst.
Za lichy wszakże to kąsek,
By na długo mógł wystarczyć,
By ukoić złość i głód,
By nieszczęsny cel pogoni
Mógł się puścić w dalszy bieg.
Więc rozdarł skórę odyńca
I kłąb wściekły, kłąb wyjący
Jak czerwoną płachtą skrył.
A kiedy psiarstwo spiętrzone
Wprzód się czołga. w tył się toczy,
Jak ogromny jaki smok,
Niczyj znowu biegnie daléj,
Biegnie daléj w życia prąd,
I znowu dobiegł Drapieżny,
Czapka spadła, włos mu powstał,
Piana ciekła z jego ust.
I w środek wjechał kupicy
I rozbijał i tratował,
Lecz daremny jęk i pisk;
A więc krzyknął jakby z piekła:
„Hej! Morduchy dawaj tu!“
Morduchy były brytany,
Straszne siłą, straszne złością,
Sam ich widok zgrozę niósł.
Pysk czarny — oko czerwone,
Dolna szczęka wysunięta,
W płowe prążki śliska sierć.