[62]
132. Ja za litość nade mną kocham twe źrenice;
Kiedy twe serce wzgardą mnie zabija, one,
Odziane w piękny kolor, piękne żałobnice,
Patrzą na moją nędzę, współczuciem przyćmione.
I zaiste, porannym wyzłocone słońcem,
Smagłe policzki wschodu nie błysną wspanialej,
Ni wielka gwiazda, która jest wieczoru gońcem,
Tak cudnie zachodniego nieba nie rozpali,
Jak ta żałobna para twoją twarz rozświeci;
Więc niech i serce twoje wzruszą me męczarnie,
A litość, która w tobie blask urody nieci,
Niech całą twą istotę nasyci, ogarnie,
[63]
A przysięgnę, że piękno w czerni jeno widne,
Wszystko zaś, co twej barwy nie nosi, ohydne.