Przejdź do zawartości

Skazani

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor M. z Pleszowic
Tytuł Skazani
Pochodzenie Wiersze ulotne
Wydawca W. L. Anczyc i S-ka
Data wyd. 1887
Druk W. L. Anczyc i S-ka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tomik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Skazani.

Z


Znał życie wieszcz co wołał, pełen gorzkiej wzgardy:
»O mój wieku! Czy prawda, że co się dziś dzieje,
»Równo jawnie się działo, odkąd świat istnieje?...
»Tyś jest rzeką wezbraną, co trupów miliardy
»Rzucasz morzu w ofierze z wzburzonego łona,
»A fale twoje milczą. — A ta ziemia stara,
»Która patrzy jak ludzkość rodzi się i kona,
»Biegu wokoło słońca zmienić się nie stara,
»I ku wiecznemu Ojcu szybcej się nie wznosi,
»Nie pragnie Go dosięgnąć, o pomstę nie prosi!«

Wieszczu, któryś to mówił przed czterdziestu laty,
Cobyś dzisiaj powiedział... Gdy wszelkie bezprawia,
Gwałty, zbrodnie spełniane w imieniu oświaty,
Świat milczeniem uświęca, albo w głos wysławia?!

— O wieku mój nikczemny ponad wszystkie wieki!
Tyś już niewart jest miana tej wezbranej rzeki;
Tyś się w otchłań zamienił, co wszystko pożera,
Tradycye, ideały i najświętsze prawa,
Co nam z serc wraz z nadzieją i wiarę wydziera,
W której z jasną Oświatą walczy Przemoc krwawa!
Przemoc! To hasło twoje! Lecz brak ci odwagi,
By je śmiało wypisać na twoim sztandarze!
Nie czyn podły cię razi, jeno wyraz nagi, —
— Wolność głosząc wszechświatu, jarzma niesiesz w darze!
....................
Tysiąc walecznych stoi nad matki mogiłą,
Ciałem ją zasłaniają przed zbójecką siłą,
Która pomnaża razy, zabiegów nie szczędzi,
By z rąk ich wyrwać ziemię do ostatniej piędzi!
Na męczeński ów zastęp, pada grom po gromie,
Wre bój, bój straszliwy, kto żyw na wyłomie,
Niewiasty w pierwszym rzędzie, mieniem dzieci bronią
Znaku sercom drogiego z Orłem i Pogonią!
Świat patrzy... Słuch wytężam... gdzież okrzyk zdumienia
Nad tej garstki skazańców obroną zaciętą?!
Kto dziś rany ich liczy? Ofiary wymienia?
Kto się słowem ujmuje za ich sprawą świętą?
Nad losem polskich matek, jakie matki płaczą?
Na odgłos dzikiej walki bezprawia z rozpaczą,

Kto porwał miecz do dłoni? Kto śpieszy z pomocą?
Kto się zmierzyć nie lęka z giermańską przemocą?!
...Słuch wytężam... świat milczy... a ta ziemia stara,
Która patrzy jak naród upada i kona,
Widokiem zbrodni ludzkich śmiertelnie znużona,
Biegu wokoło słońca zmienić się nie stara,
I ku wiecznemu Ojcu szybcej się nie wznosi,
Nie pragnie go dosięgnąć — o pomstę nie prosi...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Szembekowa.