Sądecczyzna (Szczęsny Morawski)/Tom I/Gryfina na St. Sączu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Feliks Jan Szczęsny Morawski
Tytuł Sądecczyzna. Tom I.
Pochodzenie Sądecczyzna
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1863
Druk Wytłoczono u Ż. J. Wywiałkowskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Gryfina.

Czechy z Niemcami wprowadzili Gryfinę do Sącza, a biedna Kinga umierając musiała patrzyć na wrogów narodu swego i polskiego, i klasztór swój ukochany widzieć w ich nienawistnej mocy.
Smutne to były czasy dla jej klasztoru i zakonnic, które dopiero po śmierci jej poznały jaką utraciły matkę. Według podania klasztornego, zaraz po śmierci Kingi, wobec Gryfiny wpadli zbójce żądając wydania pozostałych skarbów. Przynieśli cztery koszule zgrzebne umaczane w smole grożąc: iż w nie ubiera przełożone zakonu a potem zapalą na nich.... „a wnet wyjawicie skarby!“ Co Gryfina na to? nie wiadomo.
Roku 1293 w Gostwicach zastawiono dwie role klasztorne: Szczotki i drugą przy drodze blisko karczmy. Czy nie na okup tym rozbójnikom?
Długosz a za nim Kromer i późniejsi mylnie piszą: że Gryfina nie wróciła z Pragi, że tam umarła i tam pochowana przy swej siostrze Kunegundzie ruskiej. Czerpali tę wiadomość z tych samych źródeł, z których czerpali zupełne potępienie Pawła biskupa.
Wacław stwierdził nadanie Kingi lecz stwierdził też i testament Leszka, mocą którego osiadł na Wawelu. Wdzięczny, przysądził wdowie jego: Gryfinie prawa jakich używała Kinga, mianowicie uznał ją: panią Sądecczyzny.
Rozpoczęła ona dalsze chwilowo przerwane niemczenie doliny Dunajca:
Roku 1292 jeszcze, więc natychmiast! nadaje przywilej na założenie niemieckiej wsi: Szalanki obok Gołkowic, naprzeciwko starego grodziska sądeckiego.
Roku 1293 prawem niemieckiem obdarza wsie: Opolanę i Naszocowice, to jest sądeckie grodzisko, które jej snać było solą w oku, wiec go otoczyła niemieckiemi osadami.
Tegoż roku nadaje klasztorowi sołtystwo: Rdziostów (nad Dunajcem niżej Nowego-Sącza na lewym brzegu).
(Przywilejów odnośnych nie posiada Sądecczyzna. Istnieją jednak w archiwum cesarskiem w Wiedniu zabrane podczas zniesienia klasztora.)
Przywilej (XX) — Prawo niemieckie na Gaboń r. 1293.
— W I. P. A. — Ażeby czyny ludzkie w postępie czasu nie ulatały i do wiadomości przyszłych dochodziły; wypada w poczet pism wprowadzić, co się słusznie uczyniło. Dla tego niechaj znają obecni i przyszli, którzy obaczą treść pisma tego:
Że wobec Nas: Gryfiny sławnego księcia pana: Leszka chwalebnej pamięci niegdyś księcia krakowskiego i sieradzkiego pozostałej wdowy: — Grabia Miśny (Comes Myschny) dziedzictwo swe ojczystą mową: Gaboń nazwane w ziemi sądeckiej położone, z jednej strony przytykające do dziedzictwa naszego: Gołkowic i z tejże części kopcami oddzielone, wraz z wszem prawem swem wojskowem (militali) i prawem posiadania wojskowego szlacheckiego (tituli militalis); za 40 grzywien lanego i czystego srebra, odprzedał: grabiemu Mikołajowi zwanemu: Pączek.
— Tak więc rzeczony grabia Miśny wobec Nas, od rzeczonego grabi Mikołaja całą summę pieniędzy odebrawszy, wymienione dziedzictwo Gaboń, z całem swem prawem i posiadaniem, zdał rzeczonemu Mikołajowi i potomstwu jego ku wiecznemu posiadaniu.
— Tenże Miśny obowiązał się: iż dziedzictwa tego nigdy, za podobną ilość pieniędzy, ani za większą, tak sam jako też przez krewnych, napowrót napierać się nie będzie.
— Trzeba zaś wiedzieć, że wymieniony Miśny, pieniądze wspomniane obrócił na dziedzictwo: Dębice (Dambicha), które dziedzictwo zdał swej najdroższej siostrze: pani ..... małżonce grabi: Chadrona jako część jej ojcowizny.
— Ponieważ to zaś grabia Mikołaj uczynił z wiedzą i wolą naszą, i w bezustannej gotowości wiele nam usług wyświadczył: kazaliśmy dziedzictwo to Gaboń opasać kopcami, począwszy od rzeki Dunajca przez strumyk: Babipotok zwany aż do początku tegoż potoka, zkąd miedza idzie aż do Rurisowa i prosto do Skrudziny.
— Żeby zaś tegoż grabi Mikołaja zasługi, godną odebrały nagrodę, temuż dziedzictwu Gaboń, nadajemy: prawo niemieckie;
— Aby go używali i nim się cieszyli, samo dziedzictwo wraz z wszemi osadnikami swemi, wolni od wszelkiego prawa polskiego, od wszelkiego sądu, władzy, powagi i panowania wszystkich wojewodów, kasztelanów, a mianowicie: kasztelana sądeckiego — i od wszystkich sędziów polskich, od urzędników, sług i woźnych, od składek i wybieraczów, od służebnictw, od podwód gościńcowych i ubocznych; zgoła! od wszelkich ciężarów jakimkolwiek słowem w polskiej mowie nazwanych.
— Z tej przyczyny; wszyscy wsi tej mieszkańce nigdzie nie będą pozywani, jak tylko przed rzeczonego dziedzica: grabię Mikołaja i następców, lub też przed sołtysów jego; którzy w wszelkich zatargach sprawiedliwość czynić mają. Jeżeliby zaś tego dziedzictwa sołtys miał być pozwan; będzie powołan wobec Nas, pismem, pieczęcią naszą stwierdzonem, i tam przed sądem Naszego dworu stanąwszy, odpowiadać będzie według swego magdeburskiego prawa.
— Prócz tego, gdyż większym zasługom większe przystają nagrody: mieszkańców tego dziedzictwa od wszelkich służebnictw i opłat pospolitych tej ziemi (sądeckiej) uwalniamy i ochraniamy na lat 14.
— Po upływie zaś lat 14 zastosują się do zwyczajów pospolitych innych wsiów wojennych, używając podobnegoż prawa niemieckiego.
— Zastrzegamy jednak: że nie wolno do tego dziedzictwa przyjmować lub zwabiać ludzi klasztornych z dóbr klasztornych.
— Żeby się zaś nikt na później nie poważył nadwerężyć niniejsze słuszne czyny: list ten pieczęcią naszą stwierdzić kazaliśmy.
— Działo się w Sączu roku pańskiego 1293 w przeddzień lutowego nowiu; wobec pana: Mateusza kapelana i rzecznika naszego, wobec grabi Mikołaja sędziego naszego dworskiego zwanego: Jaszczurka; grabi Filipa sługi naszego; grabi Pawła Trembowicza (filio Threbe) sługi naszego; Selchona sługi naszego; Adama z Zasłonia i Piotra pisarza naszego, z pod którego ręki wyszło to rozporządzenie.
Pieczęć wisząca opacka klasztora Staro-Sądeckiego.
Gaboń ten leży też nad Dunajcem, koło Gołkowic.
Przywilej (XXI). — Roku pańskiego 1293. Wszystkim i każdemu pojedynczemu, teraźniejszym i przyszłym niniejszą treścią wiadomo czynimy:
— Że my Zbigniew Żegota dziedzic Łąkty idąc za radą zbawienną przyjaciół naszych, dobrze rozmyśliwszy w pewnej nadziei zbawienia dusz przodków naszych, teraz żyjących i potomków, fundujemy kościół we wsi naszej Wola Żegota zwanej na cześć i chwałę wszechmogącego Boga i świętego Mikołaja patrona naszego, któryto kościół uposażamy ze wszelką wolnością, lasami, łąkami i ornemi polami — bez wszelkiej przeszkody do użytku, posiadania i na dobry użytek podług woli plebanów obracania.
— Prócz tego nadaliśmy temu kościołowi młyn w wyż rzeczonej wsi Wola Żegota leżący z prawem i wolnością jak go sami posiadaliśmy — na zawsze — nic tamże sobie albo naszym następcom nie rezerwując (nie wyłączając) lecz pełnomocnie darowaliśmy i darujemy.
— Któren to młynarz wiecznemi czasy będzie obowiązanym co rok jedne markę polską płacić plebanowi, w czynszu także będzie mu obowiązanym mleć, bez miarki plebanowi, będzie obowiązanym 8 dni robić — w własnym domu reparacyę przedsięwziąść, i gdy trzeba będzie znowu gontami pobić, odrzwia i drzwi we dworze będzie winien odnowić;
— Jego od wszelkich do nas danin na zawsze uwalniamy.
— Temuż kościołowi po wszystkich płodach ziemskich, na które sami orzemy w obydwóch Łąktach dziesięciny w snopie dajemy, i wszyscy sołtysi nasi dziesięciny w snopie dawać są obowiązani — na wieczne czasy.
— Także każdy kmieć we wsi Wola Żegota będzie obowiązanym dawać daniny w zbożu.
— A w innych wsiach każdy z nich korzec owsa dawać; na której rzeczy potwierdzenie pieczęć nasza się dołącza.
Władysław Łokietek uległ ogromowi przemocy czeskiej. Nie upadł jednak na duchu owszem wzrósł w potęgę woli: zwyciężył sam siebie, bo mu zajaśniała myśl potężnej zjednoczonej Polski.
Już 1293 w myśli tej złączył się z bratem swym Kazimierzem, z Przemysławem i z arcybiskupem gnieźnieńskim, któren zastrzegał nietykalność kościelnego mienia. Więc mu się podpisali wszyscy trzej: że za szkody wyrządzone którenkolwiek z nich trzech odzierży Kraków, wypłaci biskupowi 300 grzywien srebra.
Nie tak biskup krakowski, który pod żadnym warunkiem nie chciał odstępywać Wacława, nad którego głową zbierała się burza i gromy apostolskiej stolicy.
Biskupem krakowskim był: Prokop, Rusin, krewny Gryfiny i kanclerz niegdyś jej męża, narzucony kapitule za jej orędownictwem w Pradze. Posądzon o niewierność Prokop pojechał do Pragi i przysiągł wieczne posłuszeństwo Wacławowi i dziedzicom jego. Za co tytułem wynagrodzenia szkód w dobrach poniesionych otrzymał dziesięcinę z wszystkich żup krakowskich. Jan Muskata jako świadek podpisał ten list. Na osobną prośbę biskupa, uwolnił od opłat rocznych nadwornych miasta biskupie Tarczeki i Ilżę. Wróciwszy z Pragi zaniemógł biskup Prokop i na łożu boleści wyczekiwał niespodzianych wypadków.
Dziesięciny i cła, które zarządał od klasztora Kingi: — niespożył!
W same zielone świątki napadła też Litwa: Łęczyce, wyprawiła straszną rzeź, a potem zdradliwie ubezpieczonego księcia Kazimierza Łokietkowego brata, wycięła wraz z zastępem jego. Łokietek odzierżył więc niespodzianie: Łęczyce. Możnemu jednak królowi czeskiemu nie mógł sprostać; zdawało się: iż Wacława nikt wyruszyć z Polski nie zdoła.
Wyruszył go: Rzym! mocą władzy od Boga i powagi kościoła: mianując królem całej Polski: Przemysława wielkopolskiego, który się o to postarał przez biskupy polskie, w czem dopomagał własny Wacława kapelan: Aleksy.
Stało się to roku 1295 wkrótce po śmierci krakowskiego biskupa Prokopa, który konając, słyszał o poniżeniu swego Wacława wyklętego przez Rzym.
On jeden z biskupów polskich zrzekł się prawa wolności obierania króla i służalec czołem bijący imieniem swem i biskupiego stolca krakowskiego przysiągł na wiekuistą wierność i posłuszeństwo: Wacławowi i potomstwu jego.
Posłuszni Rzymowi biskupi: gnieźnieński, poznański, lesławski a nawet Muskata krakowski (wobec załogi czeskiej) uznali Przemysława i 26 lipca 1295 prawie w rocznicę skonu Kingi, ukoronowali go w Gnieźnie jako króla całej Polski i Pomorza.
Wacław czeski będąc zatrudnion doma użył zdrady: wierni jego margrabiowie brandeburscy zabili niebacznego Przemysława za pomocą: Zarębów i Nałęczów.
W 1294 w swym ukochanem Brześciu mieszkając wyposażył istniejący tam: ubogich i chorych szpital. Przydano kawał ziemi, wystawiono nowy dom, „aby chorzy i biedni mieli gdzie wypocząć po pracy i trudach życia...“
Wierne jego druhy: Krystan wojewoda, Wojciech Gąska, Maciej sędzia, Jędrzej włodarz, Klemens łowczy i Pełka (Kluska?) kanclerz podpisali.
Roku 1295 przebywał Łokietek w Brzeźnicy Sieradziu i Brześciu.
W Sieradziu wynagrodził starego Wilczka, któren mu długie lata wiernie służył i wraz z synami swemi służy.
Nadanie podpisał między innemi: Zawisza wojewoda sieradzki.
Roku 1296 w dzień ś. Wojciecha, Wielkopolanie zgromadzeni w Poznaniu powołali Łokietka na tron, przeciwko czemu powstał Henryk książę głogowski, spadkobierca praw koronnych Przemysława.
Łokietek nieomieszkując na Węgry pobiegł. Król Jędrzej III chętnie mu pomocy użyczył przeciw: Henrykowi głogowskiemu. Prócz innych; wyraźnem osobistem rozkazem przydał mu ulubionego swego dworzanina: Szynkę młodego a dzielnego siostrzana Jerzego Szowarskiego — któremu posiłkując pierwej Łokietka owo stado klaczy przywiódł i darował. — Z temi więc węgierskiemi posiłki ciągnął Łokietek na Szląsk.
Tam zaszła jakaś bitwa, a mężny Szynka w oczach Łokietka walcząc i zastępy rozgramiając, otrzymał postrzały i pchnięcia. Nastąpiła zgoda i Łokietek utrzymał się na tronie.
Nie przybierał jednak tytułu królewskiego, wiedząc dobrze: iż Rzym przywłaszcza sobie prawo nadawania go, i że Rzym nadał Przemysławowi.
Opojony szczęściem oddał się Łokietek rozpuście wszelakiej, a wojsko jego trapiło kraje wielkopolskie gdzie mu przeważniejsza część ludności: Niemcy i tak nie sprzyjali.
Wacław czeski też nie zasypiał, a niemogąc orężem, chciał złotem odzyskać Polskę. Posłużyła mu do tego rozpusta jakiej się Łokietek oddał. W archiwum czeskiem istnieje dokument z 18 listopada 1297: że za 5,000 grzywien srebra, zrzeka się Łokietek praw swoich. W końcu roku tego wrócił do Brześcia i nadając tamże szpitalowi wieś: Kąty wyznaje, iż to czyni dla odpuszczenia grzechów swoich i rodziców swoich.
Powyższe zrzeczenie się praw nie musiało istotnie nastąpić albo też nie otrzymał pieniędzy skoro po klęsce pomorskiej w roku 1299 znowu za 4,000 grzywien srebra i olkuskie dochody miał jechać do Pragi uznać zwierzchność Wacława. Uprzedzili go Wielkopolanie; sami przywołali Wacława, który się ożenił z Przemysława córką; a niedługo potem Łokietek jako tułacz bez kawałka własnej ziemi dla rozpusty i ciemięstwa wzgardzony od swoich, tropiony wszędzie od namiestnika Wacławowego: Ulrycha Boszkowicza Czecha, lasami, górami znowu musiał uchodzić na Węgry do wojewody spiskiego. Nie zastał tam dawnej gotowości. Król Jędrzej krewny jego, umarł od trucizny, którą matka jego komu innemu zgotowała; Węgrzy jedni chcieli wziąść króla z rąk Rzymu, drudzy, aby nie zagubić wolnego wyboru woleli nawet Wacława, byle wolno obranego.
Łokietek stał opuszczony i smutny, bo własne sumienie wyrzucało mu jak lekkomyślnie zmarnował szczęście swoje i szczęście narodu, który oddał cesarskiemu wazalowi. Skruszony i zasmucony w Bogu tylko i Rzymie miał nadzieje: boć go też jeszcze wiązały przysięgi Wacławowi wykonane w Sieradziu a później ponawiane, i ciężyły owe grzywny srebra przechulane rozpustnie, za które na rzecz Wacława wyrzekał się samodzielnej Polski.
Żonę Łokietkową: Jadwigę córkę księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego prawdopodobnie wcześniej na Węgry odesłał, a w podróży nie mało usług wyświadczył jej wierny: Gierczek mieszczanin radziejowski.
Udał się do Gińcu przy Koszycach gdzie mieszkał wojewoda spiski, życzliwy mu: Omodeusz.
Nota: (Omodeus! — czy to nieprzekręcone i z madziarska wymówione: Adamus (Odomus... Omodus...??) Wtedy byłbyto ów dzielny obrońca Beli przed Tatarami pod Szajo: Adamus Polonus? — Podaję to jako domysł tylko.)
Oba wojownicy dzielni, oba nienawidzący Niemców obyczaje, mowę i oświatę swą przemocą narzucających innym narodom, oba pojmujący położenie narodów swych, wnet do siebie przylgnęli zwłaszcza wobec nienawistnego im Wacława. Oba zgodzili się na to: że bez wszelkiej wątpliwości z Rzymu prędzej zaświta szczęście narodowe.
Właśnie trwało „miłośliwe lato“ zwykłe na początku stulecia nowego. Łokietek zawdział szaty pątnicze i piechotą modląc się i żałując za grzechy szedł do grobu świętych apostołów. Bonifacy VIII (mocą rzekomo spuścizny po świętym Szczepanie) mianował właśnie królem Węgier: Karola Martella, a z rozkazu papieskiego ukoronował go arcybiskup Strzygoński.
Przybycie Łokietka na rękę było Rzymowi. Rozgrzeszono pokutnika z grzechów i przysięgi sieradzkiej, a groźnym listem zgromił papież Wacława, zakazując surowo aby sobie do Polski żadnych praw nie przywłaszczał, aby się nie ważył pisać królem polskim i używać polskiej koronnej pieczęci.
Papież wysłuchał też zażaleń klasztora Kingi. Uwolnił od dziesięcin i ceł wymaganych przez nieżyczliwych biskupów krakowskich, a zakon Klarysek wcielił do zakonu Franciszkan, których zwierzchność była odtąd zwierzchnością zakonnic.
Dotyczące zaginione wyroki powinny być w archiwach rzymskich. Taksamo rozkaz biskupowi gnieźnieńskiemu: Aby się opiekował klasztorem Kingi i bronił go.
Mimo to wszystko wkroczył syn Wacława do Węgier, zwyciężył pod Budą, a arcybiskup Kołoczy koronował go w Albie.
W Polsce zaś przez namiestniki swe panował stary Wacław. W Kujawach z ramienia jego rządził: Tasa z Wiesemburga, w Krakowie: Ulrych Boszkowicz, a w Wielkiejpolsce: Mikołaj Opolski.
Kraków, miasto i biskup lgnęli do Czechów.
Biskupem był ów szlązak Muskata, co to 1294 z Prokopem biskupem jeździł do Pragi uderzyć czołem Wacławowi i przysięgać na wierność jemu i potomstwu jego. Lubił go też Wacław i wynagradzał.
Za wieś Kamienicę, kędy nowi Niemieccy przybysze zakładali warownią od Węgier i polskiej Sądecczyzny, dał mu Wacław miasto Biecz z zamkiem i powiatem całym. Wchodziła w to wieś Rozemberg prawdopodobnie przez tegoż biskupa na niemieckiem prawie założona. Wystawił on w niej kościół i wyposażył go; podobnie i w Bieczu. Muskata (co nawiasem mówiąc będzie: Muszyn to jest: Muchy syn) nie mając krewnych, spuścił ziemię biecką opatowi tynieckiemu, z którym żył w przyjaźni, a który w bliskości dzierżył dobra Tuchów i Brzostek.
Nadał też Wacław Muskacie dobra: Chęciny. Klasztorowi zaś Kingi zapisał: 10 grzywien rocznie na żupach wielickich — na sól! — Zniósł też cło klasztorne, mianowicie na korzyść Krakowian niemieckich.
Wacława syn: Wacław roku 1301 otrzymawszy koronę węgierską przezwał się: Ladysławem. Nie przepomniał on wiernego Muskatę. W Budzie napisał mu darowiznę ziemi i zamku: Płoche.
Przywilej (XXII) — My Władysław król Węgier, wynagradzając wierne i liczne usługi, które nam przy uzyskaniu korony węgierskiej wyświadczył wielebny Jan z bożej łaski biskup krakowski, podkanclerzy koronny węgierski — Jemu i następcom jego, dziedzicznie nadajemy na pograniczu sądeckiej ziemi leżący zamek nasz: Płoche — zezwalając na osiedlanie rzeczonego okręgu, prawem teutońskiem, frankońskiem lub jakimkolwiek zechce.... roku pańskiego 1301.
W Sądecczyznie zaś gospodarzyła sobie i rządziła Gryfina, rozdając przywileje na wsie niemieckie, potakując pognębianiu klasztora przez biskupa i Wacława.
Koku 1296 założyła: Podłęże sołtystwo. 1297 założyła: wieś Kamienicę (za Łąckiem).
Kamienicą też zwał się jeszcze Nowy-Sącz.
Starosądecczanie za jej rządów macoszych dopiero poznali jaką panią i matkę utracili w Kindze. Więc też nie ustawały modły u grobu jej, a pierwszym rzeczywistym cudem było: że serce jej kochające Polskę, w mogile jeszcze przyciągało wszystkich, którzy miłość tę dzielili. Tysiącami biedni i bogaci zewsząd spieszyli modlić się na grobie jej: za siebie i Polskę, na której brzemieniem ciężyły rządy czeskich namiestników.
Czechy i Gryfina przelękli się tego nabożeństwa podnoszącego ducha narodu. Bali się żeby nabożni pątnicy przy Kindze nie pomyśleli też o Łokietku. Niepokojona Gryfina bacząc nieobronność klasztora podjęła myśl Kingi przeniesienia go do Kamienicy. Chciała oduciec grobu i niemiłej Kingi pamięci.
Stary włodarz Kingi: Jan Boży widząc w tem myśl dawnej swej ukochanej pani, podjął się wystawienia kościoła z klasztorem. Jego zaś zawezwała Gryfina, gdyż osiadł był w nowo-założonem mieście, a miejsce pod klasztór wybrane właśnie jego było dziedziną. Za wystawienie klasztora tego według ugody nadała mu Gryfina 100 łanów przyległych dóbr klasztornych. Zakonnice czy nie śmiały czy nie mogły się przeciwić.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Feliks Jan Szczęsny Morawski.