Rabi Tharfen Dzieciobójca/III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jerzy Żuławski
Tytuł Rabi Tharfen Dzieciobójca
Podtytuł Z Talmudu
Pochodzenie Poezje
Wydawca Księgarnia H. Altenberga
Data wyd. 1908
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały utwór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
III.

Rabi Tharfen na przyźbie siadł i wzywa żony —,
dziesięć wczora ich pojął z różnej kraju strony.

»Niewiasty! — rzecze do nich, — głód się wszędy sroży, —
dobro swoje rozdałem — żyję z części bożej.

»Lecz z dziesięcin nie wolno użyczyć nikomu:
co wziął sługa świątyni, ma sam pożyć w domu.

»Przeto ja was pojąłem, byście — dziś me żony —
mogły chlebem się karmić, co mnie wyznaczony

»Macie jęczmień, oliwę, wszystką dziesięcinę;
pożywajcie bez grzechu, ja z głodu nie zginę.

»Oto ogród bednarza, — wolno jest z ogrodu
rwać każdemu na tyla, by nie umarł z głodu.


»To jest prawo. Nic nie mam, więc rwać owoc będę —
on mnie nie zna, lecz wpuścić musi jak przybłędę.

»A wy baczcie jedynie, bym ja się nie zmazał
przez was grzechem...« Tak rzekłszy, odejść im rozkazał.

Odtąd co dnia owoce w bednarza ogrodzie
zrywał rabi zgłodniały o słońca zachodzie.

Bednarz cierpiał; — wszak prawo każdemu pozwala
głód nasycić, czy z blizka by przyszedł, czy z dala.

Ale w końcu, gdy widział, że plon cały traci,
wezbrał złością (był skąpy, jak zwykle bogaci).

I z konopnym a dużym zaczaił się worem
na szkodnika, gdy przyjdzie po owoc wieczorem.

Wzbronić nie mógł — umyślił więc związać go w worze
i utopić po nocy w poblizkiem jeziorze! —

I uczynił, jak myślał. Związanego wlecze
ku stawowi, rad w duszy, że już nie uciecze.


Rabi czuje jak woda do gardła mu wpływa —,
darmo prosi litości, darmo łaski wzywa.

Aż nareszcie zakrzyknął: Tharfen tonie iście! —
Zląkł się bednarz: Człek święty! niech żyje wieczyście!

Rabi Tharfen na przyźbie siadł i wzywa żony:
dziesięć naraz ich pojął z różnej kraju strony.

»Niewiasty! — rzecze do nich, — oto zło się stało:
duszę grzechem zmazałem, karmiąc wasze ciało.

»Jam darował — Pan mówi — świętemu człekowi
»łaskę, wiedzę i wszystko, co świętość stanowi.

»Niech w niej chodzi przed ludem w sławie i ozdobie,
»lecz jej nie ma używać na pożytek sobie.

»Ktoby ciągnął korzyści ze swojej świętości,
»niechaj wicher rozmiata suche jego kości!

»Ktoby sławą świętego życie swe ratował,
»śmierć zaiste w mem sercu dla siebie zgotował.

»Tak Pan mówi — rzekł rabi — Jam się swem imieniem
wyrwał śmierci, co oczy kryła mi już cieniem.


»Ciała wasze od głodu ratując, ja święte
życie swoje skalałem —, bądźcie więc przeklęte!«

I na nędzę swe żony rabi precz od siebie
wygnał, zanim dzień nowy zabłysnął na niebie.

A w pokutnym popiele patrząc na tę białą
odchodzących gromadę, rzekł: »Słusznie się stało«.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jerzy Żuławski.