Róża i Blanka/Część druga/XLVII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Róża i Blanka
Podtytuł Powieść
Data wyd. 1896
Druk S. Orgelbranda Synowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. La mendiante de Saint-Sulpice
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XLVII.

— Pamiętam dobrze, — mówił dalej doktór, — że Magdalena chodziła do pana Rollina w d. 3-im czerwca... Ja sam ją wysłałem. Wyszła około drugiej po południu.
— A byłam na ulicy Servan punkt o drugiej — dodała służąca.
— Tego samego dnia właśnie — rzekł Rajmund, — o godzinie dziewiątej rano hrabia otrzymał ów list zabójczy.
— Czy wysyłano do pana Rollina telegram o śmierci hrabiego?
— Wysyłano. Ponieważ wszyscy byli przekonani, że ksiądz Rani nie żył, więc w godzinę po śmierć hrabiego telegraficznie wezwano p. Rollina do Fenestranges, jako przedstawiciela rodziny.
— O której godzinie depesza ta była wysłana?
— O dziesiątej. Ja sam odwoziłem ją do biura telegraficznego.
— O której mogła być otrzymaną?
— O dwunastej, tak przynajmniej zapewniano mnie w biurze telegraficznem.
— Skoro tak, to p. Rollin, widząc się z Magdaleną, wiedział już o śmierci hrabiego.
— Nie ulega wątpliwości.
— Dla czegóż nie powiedział mi o tem? — zapytała służąca.
— Musiał mieć swoje powody, łotr jakiś! — odrzekł Schloss. — Wiedząc, że wymierzony przez niego cios nie chybił, po twojem odejściu wyprawił do Fenestranges depeszę pierwszą, powiadamiającą o uratowaniu księdza d’Areynes, a w dwie godziny później drugą, w której oświadczał, że nie może, z powodu choroby swej żony, przybyć na pogrzeb hrabiego. Oto obie depesze, niech pan doktór przeczyta je.
— Nie sądźmy zbyt pośpiesznie — rzekł chirurg po odczytaniu depesz. — W depeszy pierwszej, wyprawionej z Paryża o godzinie trzeciej minut trzydzieści pięć, Rollin zawiadamia hrabiego, że ksiądz d’Areynes nie umarł i może wyzdrowieć... W drugiej, wyprawionej o piątej minut cztery, odpowiada doktorowi Pertuiset, że nie może przybyć do Fenestranges. To dowodzi, że p. Rollin, widząc się z Magdaleną, nie wiedział jeszcze o śmierci hrabiego i pragnął złagodzić jego boleść, sprawioną fałszywą wiadomością, pochodzącą zapewne z mylnej informacyi. Depeszę d-ra Pertuiset musiał otrzymać po wyprawieniu pierwszej.
— To nieprawdopodobne.
— A ja powiem, że możliwe, z powodu naprzykład opóźnienia, zajęcia linii telegraficznej, urzędników.
— Wszystko to bardzo piękne — wtrąciła Magdalena — ale dlaczego pan Rollin tak mocno zdziwił się, gdym mu powiedziała, że ksiądz wikary był raniony? Przecież wiedział o tem, gdyż na trzy dni przed widzeniem się zemną sam pisał o jego śmierci.
Uwaga Magdaleny była bardzo logiczną.
— Może dowiedział się na probostwie, zauważył doktór.
— Mniejsza o to gdzie — odrzekł Schloss — ale faktem jest, że wiedział, iż hrabia, będący w tak podeszłym wieku, może żyć jedynie pod warunkiem unikania silniejszych wrażeń, wysyłając więc list o śmierci Raula, był przekonany, że zada mu cios śmiertelny. Pismo jego niczem nie różni się od noża zabójcy! Utrzymuję stanowczo, że człowiek ten na zimno obmyślił swą zbrodnię! Pan doktór nie zna go jeszcze, ale mój pan, hr. Emanuel wiedział co on wart! Człowiek ten, pozbawiony odrobiny serca i wszelkiego czucia szlachetniejszego, tylko w użyciu widzi cel życia! Zabił hrabiego, gdyż pragnął zagarnąć jego majątek! Niech pan doktór pozwoli mi zobaczyć się z księdzem i powiedzieć mu, że stryj jego został zamordowany!
— Jeżeli pan chcesz zabić go, to idź — odrzekł doktór.
— Ja, chcę go zabić? — zawołał Schloss przerażony!
— Tak silne wzruszenie zabiłoby go z pewnością. Zgadzam się, że powinien wiedzieć prawdę i będzie ją wiedział. Odkryjesz mu ją sam, ale wtedy gdy nie będzie zagrażała jego życiu! Ale do tego czasu nie pozwolę panu przystąpić do niego! Przyznaję, że misya pańska, dowodząca przywiązania dla rodziny księdza, jest piękną, ale i na mnie ciąży obowiązek! Obaj mamy do spełnienia zadanie ciężkie! Gdy spełnić moje, wtedy przystąpisz pan do swojego!
— Więc przynajmniej zobaczę się z tym łotrem! — zawołał Rajmund ze ściśniętemi zębami.
— Nie mam nic przeciwko temu, — rzekł doktór — to już rzecz pańska. Ale pozwól dać sobie jedną radę...? Zanim wmieszasz się w tak drażliwe interesa rodzinne, pomyśl, że ksiądz d‘Areynes kocha i szanuje swoją kuzynkę, p. Henrykę Rollin i może wziąć ci za złe, że bez jego upoważnienia postąpiłeś gwałtownie z jej mężem.
— Pan doktór ma słuszność — wtrąciła Magdalena — należy czekać, niech ksiądz sam postanowi.
— A więc — szepnął zniechęcony Rajmund — będę mógł zobaczyć się z księdzem dopiero po jego powrocie do zdrowia?
— Źleś pan zrozumiał mnie. Pozwolę panu zobaczyć się z nim i wcześniej, ale pod warunkiem, że nie powiesz mu ani o śmierci stryja, ani o swych podejrzeniach względem męża jego kuzynki. Nadto, podczas rozmowy z nim, nie będziesz pan miał na sobie żałoby.
— Ha, cóż robić, ale przynajmniej zobaczę go.
Podczas śniadania doktór zapytał.
— Jak długo zabawisz pan w Paryżu?
— Nie wiem, zapewne aż ksiądz wikary wyzdrowieje. Ale mogą mnie wezwać do powrotu.
— Rekonwalescencya potrwa długo, może więc byłoby lepiej, gdybyś pan powrócił do Fenestranges: gdy chory wyzdrowieje, zawiadomię pana listownie.
— Zobaczę. — W każdym razie muszę zabawić w Paryżu kilka dni, gdyż potrzebuję zobaczyć się z notaryuszem nieboszczyka hrabiego, następnie uzyskać świadectwo choroby księdza Raula, niedozwalającej mu przybyć do Fenestranges, w celu uregulowania interesów spadkowych.
— Ułatwię to panu dziś jeszcze — oświadczył doktór.
— Będę pana bardzo wdzięczny — odrzekł Schloss, a zwróciwszy się do Magdaleny, zapytał:
— Nie wiesz, czy niema tu w pobliżu jakiego hotelu, w którym mógłbym nająć sobie pokój?
— Jest obok, zaprowadzę pana.
Po śniadaniu Rajmund udał się wraz z Magdaleną do hotelu, zamówił pokój, następnie załatwił interesu z notaryuszem i o godzinie czwartej powrócił do mieszkania księdza d‘Areynes.
Doktór tymczasem napisał przyrzeczone świadectwo i zalegalizował je w merostwie.
Świadectwo to stwierdzało, że ksiądz Raul d‘Areynes, pierwszy wikary parafii św. Ambrożego, nie może z powodu ciężkiej choroby udać się na wezwanie prezesa trybunału pierwszej instancyi, jako egzekutor testamentu zmarłego hr. Emanuela d’Areynes.
Dokument ten i list, powiadamiający o stanie zdrowia księdza d’Areynes, tegoż dnia jeszcze wyprawił do Fenestranges.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Xavier de Montépin i tłumacza: anonimowy.