I któżby w drukowane nie wierzył Gazety? Te pisały z Ameryki
Iż się tam liczne pszczółek zlatywały szyki, Na pogrzeb jednej kobiety.
Ja temu łacno wierzę i nie bez przyczyny; A że osobliwym trafem
Miałem szczęście być pszczółek Historiografem, Powiem wam o nich nowiny:
Między lasem, przy łące w kwiateczki obfitej,
Mieszkały pszczoły w pośród lipowego Ula,
Rządząc się nakstałt niby Rzeczypospolitej Pod zwierzchniem władaniem króla.
Wszystko im szło pomyślnie jak z rąbku wywinął, I chociaż żyły spokojnie Nigdy nie słysząc o wojnie,
Bez godziwej zdobyczy żaden dzień nie minął. Dla swej i obcej wygody, Słodki nektar i zapachy, Ściągając pod swoje dachy Przedziwne tworzyły miody;
Kiedy zaś te robaczki myślały o rodzie: Ten zrobił dziecka połówkę, Ten dodał nóżkę, ten główkę, Wszystko w miłości i zgodzie.
Taka bowiem społeczność najlepiej się darzy, Gdzie się nikt o to nie swarzy.
Hej! hej! i któraż długo trwa szczęśliwa doba!
Przerwała te rozkosze strata i żałoba.
Posłuchajcież co się stało:
Jednej się z pszczółek koniecznie ubrdało
Ażeby straszyć i szkodzić,
I niedopuszczać blisko siebie chodzić;
A gdy tamtędy kogoś prowadziła droga,
W kark mu swój sztylecik wbiła:
I cóż potem, gdy zaraz nieboga
Skoro swe żądło puściła,
Zasłabiała i oddała
Bogu duszę, jaką miała.
A gdy sława doniosła w ulową gromadę,
Wnet Król pszczeli jako głowa,
Starszych obywatelów wezwawszy na radę,
Te właśnie potem rzekł słowa:
„Zatrudniajcie się pracą, będzie mi to miło,
„Róbcie miód, bo wam z tym błogo;
„Lecz niekąsajcie nikogo,
„Żeby was to nie zgubiło.
↑Ten wiersz figuruje w Dziełach Trembeckiego, edycya Korna. Wrocław 1828, T. II, str. 45. W poprzednich edycyach nie ma go.