Psalm LXXVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Psalm LXXVI |
Pochodzenie | Gomulickiego Wiktora wiersze. Zbiór nowy |
Data wyd. | 1901 |
Druk | Drukarnia A. T. Jezierskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Wiktor Gomulicki |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
voce mea ad Deum — et intendit mihi.
(Psalm LXXVI).
Gdy dojął ból, gdy ścisnął los,
Wołałem: „Panie! Panie!...”
Przed niebios próg zaleciał głos,
Pan przyjął me wołanie.
Przez cały dzień, przez całą noc,
Słałem po modłach modły —
Skrzepiła pierś niebiańska moc,
Nadzieje nie zawiodły.
Nie chciał mój duch pociechy słów,
Wzgardził pocieszycielem,
Lecz tknął go Bóg — i szczęsny znów
I jasny znów weselem.
Od oczu mych uciekał sen,
Czuwałem mimo chęci;
Rój dzikich mar, tłum strasznych scen
Przesuwał się w pamięci.
By zwalczyć ćmę, co kradnie blask,
Krew pije, suszy kości.
Wspomniałem dni twych pełne łask,
Wspomniałem port wieczności.
I w każdą noc, jak nurek toń,
Swą przeglądałem duszę,
Wiosennych snów wskrzeszając woń.
I mroki i katusze.
Dręczyła myśl: „Ach! czyliż Bóg
Ze wszystkiem mnie opuści?
Czyż ze mnie łup mieć będzie wróg?
Nie wyjdęż z tych czeluści?
Azali Pan na zawsze już
Dla mnie się stał daleki?
Czyż Jego łask obfity kruż
Wysechł na wieków wieki?
Przedwieczny Pan dzieł swoich bieg
Miałżeby w miejscu wstrzymać?
Zemsta i gniew, jak piana rzek,
Mogąż się Boga imać?”
Gdym badać jął: gdzie źródło mąk?
Omdlenie zkąd się wzięło? —
Błysła mi myśl, że prób tych ciąg
To ręki boskiej dzieło.
O duchu mój! z mdłości się zbudź!
W prastare wejrzyj lata —
I któż to, któż ludzkości łódź
Wiódł od poczęcia świata?
Dziś boskich dzieł chcę badać plan;
Niech w myślach blask się wznieci:
Chcę poznać szlak, po którym Pan
Prowadzi swoje dzieci.
Ze Stwórcy dzieł zdrój płynie łask
Dla ludzi i dla ludów;
Mój Bóg jest moc, mój Bóg jest blask,
Mój Bóg jest sprawca cudów.
Zna Go dziś świat, zna każdy lud,
Wypełnił sobą ziemię;
Z Niego ma moc Jakóba ród
I Józefowe plemię.
Jehowy twarz, w stworzenia dzień;
Odbiła otchłań wodna;
Zdumiona toń wśród kornych drżeń
Z łoskotem pękła do dna.
I bezmiar wód, rwąc skalny złom,
Grzmiał falą zapienioną;
A w górze tam straszliwy grom
Chmur czarne rozdarł łono.
Przenika w głąb twój, Panie, grot,
Raniąc duszę i ciało;
Twój zasie głos huczy jak grzmot
I ziemię wstrząsa całą.
Wielkiś Ty Pan! Gdy łunę z chmur
Ślą ognie twych błyskawic,
Drży cały świat, od stromych gór
Aż do piasczystych ławic.
Wśród morskich wód stóp twoich ślad;
Twa ścieżka przez otchłanie;
Przejść twoich czas któż kiedy zgadł,
O niezgadniony Panie!
Ale co strach, nie wie twój lud!
Bo jako pasterz owce,
Arona pieśń, Mojżesza cud
Wiodły go przez manowce.