Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Przez ten Górnicki las. 184. z p. Pszczyńskiego.
[101]
184.
z p. Pszczyńskiego.
[102]
Przez ten Górnicki las
Żadnéj dróżki niémasz:
Odprowadź mnie jeno,
Moja kochaneczko,
Aże będę doma wczas.
Onać go odprowadziła,
Swój wianek straciła;
Znadł[1] ten wianeczek
Jéj kochaneczek,
Wczora jak jechał z pola.
Stójże jeno, dziócho, stój,
Znadłem ci ja wianek twój! —
A ja nie postoję,
Bo ja cię się boję,
Boćeś ty jest zdrajca mój.
Nie jestem zdrajca twój,
Bom ja ciebie nie zdradził:
Zdradziłci cię inszy,
Kochaneczko, inszy,
Który do ciebie chodził.
Jak przyjechał przed karczmę,
To zatrzasnął karbaczem:
Stój bronny koniczku,
Stój bronny koniczku,
Aż muzyczkę zapłacę.
Jak muzyczkę zapłacił,
To się przez wieś obrócił;
A muzyka grała,
Aż cała wieś drżała,
A miluśka płakała.
Jak przyjechał przed jéj dwór,
Uderzył karbaczem w mur:
Powiadałaś wczora,
Kochaneczko moja,
Iżem ja jest szelma twój.
|