Przemiany (Owidiusz)/XLIV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Owidiusz
Tytuł Przemiany
Pochodzenie Przemiany
Życie i poezja Owidjusza
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1933
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bruno Kiciński
Tytuł orygin. Metamorphoseon, Libri Quindecim
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XLIV. Esak.

Tych,[1] gdy na lekkich skrzydłach nad morzem wzlatali,
Ktoś postrzega i stałość ich miłości chwali;
O innej zmianie z pierwszej wspomina powodu.
»I ten pochodzi także z królewskiego rodu,
Co dziś — wskazał na nurka — wśród morza się kryje
I ma cieniutkie nogi, a szeroką szyję.
Jeśli chcesz dojść dokładnie jego rodu śladów,
Wiedz, że miał Assaraka i Ila naddziadów;
Pradziadem był Ganimed, którego król bogów
W postaci orła uniósł do niebieskich progów.
Dziada w Laomedoncie, ojca miał w Pryamie,
Który w ostatnich latach panował w Pergamie.
Bratem jego był Hektor, a gdyby był w stanie
Oprzeć się Esak swemu nieszczęściu i zmianie.
Kto wie, czyby Hektora sławą nie przechodził,
Choć to Hektor się z córy Dymasowej rodził.
Esaka Granikowi, jak wieść dawna niesie,
Aleksyra w Idejskim porodziła lesie.
Zgiełkiem miasta pogardzał, blask dworu go raził,
Lubił wsie, których duma i przepych nie skaził.
Rzadko chodził na młodzi trojańskiej zebrania,
Lecz miał serce nie dzikie, skłonne do kochania.
W upał u ojcowskiego chłodzącą się brzega
Piękną córę Cebrena, Hesperję postrzega:
Płonie i biegnie za nią; ona tak ucieka,
Jak łani, kiedy wilka postrzeże z daleka,
Jak kaczka przed jastrzębiem pierzcha na jezioro.

On skory jest przez miłość, ona z trwogi skorą.
W tem wąż, ukryty w trawie, pierzchającej nogę
Żądłem rani i jadem zaraża niebogę;
Z życiem i bieg jej ustał. Esak konającą
Objął: »Biada mi, biada — woła mową drżącą —
Chciałem, lecz nie tak srogą cieszyć się wygraną.
Dwóch nas ciebie zgubiło: ja biegiem, wąż raną.
Moja zbrodnia jest większa, w krwi ją własnej zmazę:
Na pociechę twej śmierci, śmiercią się ukarzę«.
Rzekł i rzucił się w morze z wystającej skały.
Ale Tetys przez litość zanurzyć się w wały
Nie pozwala i skrzydła płynącemu daje
I upragnionej śmierci przeszkodą się staje.
Esak, żyć przymuszony, gniewem się obrusza
I dręczy się w więzieniu chciwa wyniść dusza.
Wzlata na nowych skrzydłach i w wód morskich łonie
Zanurza się, lecz próżno, bo w nich nie utonie.
Zgonu jednak próbuje. Już wysechł z miłości,
Przez wychudłe golenie ostre widać kości;
Głowa jego wystaje, szyja się przedłuża
I z tego ma nazwisko, że się w wodach nurza.





  1. Ceiksa i Alcyonę.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Owidiusz i tłumacza: Bruno Kiciński.