Praktyczna nauka o wyrabianiu wódki z kukurydzy/Rozdział VII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Praktyczna nauka o wyrabianiu wódki z kukurydzy |
Wydawca | H. W. Kallenbach |
Data wyd. | 1854 |
Druk | Drukarnia E. Winiarza |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Moczenie zboża nie powinno ani za długo ani za krótko trwać. Gdy ziarno za poci — śnięciem na pozdłuż z łatwością się ugina i łupa pęka, wtedy jest to znak, iż dostatecznie wymokło.
Gdy miejsce gdzie się zboże zalewa jest zimne, można użyć wody letniej na 14 do 18 stopni mającej. Gdzie woda zamarza, można kadź nakryć wiekiem a zwierzchu matami.
Po wymoknięciu ziarno zsypuje się na kupę 20 do 24 cali wysokości mającą. Zależy to od miejsca więcej ciepłego lub zimnego.
Gdy poleży kilka godzin i wierzchnie ziarno wysycha, potrzeba kupę przerobić tak, by ziarno w środku będące poszło na wierzch a z wierzchu do środka, w tej samej wysokości zostawując kupę jak poprzednio. To przerabianie powtarzać dopokąd na ziarnie nie pokażą się małe białe punkciki. Są to znaki pękania, wtedy wolno przerobić na niską kupę sześć cali wysokości mającą.
Tu następuje najważniejszy proces kiełkowania. W czasie kiełkowania czyli rośnienia, gdy się ziarno pocić zaczyna, nie można przerywać tak zwanej roboty; lecz w wypadku gdy się za nadto wysoko ogrzeje, to lekko przerobić na niższą kupę, już tylko 4 cali wysokości mającą.
Radzę częste przerabianie dla uniknięnia zaparzenia się ziarna, co jest bardzo szkodliwe, części krochmalowe niszczy a trawnik tworzy. Wyżej nad 18 stopni nie dozwalać temperaturze podnieść się, bo nie tylko że trawnik rośnie z uszczerbkiem diastazu, lecz przy tem i zakwasza się. Wtedy ani dokładnej hołowicy, ani dobrego zacieru spodziewać się nie można i wszelkie usiłowania bezowocne będą.
Gdy się ziarno pokulczyło, przerobić kupę na 3 cale grubości i niech tak długo leży, dopokąd nie powiąże się z sobą tak dalece, by go łopatą ruszyć nie można. Wprzód trzeba jednak rękami poprzerywać a potem łopatą przewietrzyć, przezco przerywa się dalsze rośnienie, potem cieniutko rozściela się na wzrostowni lub wałeczkach.
Tym sposobem zrobionego słodu używa się z bardzo dobrym skutkiem na zielono (gdzie są gnioty do tego) do każdego zacieru prócz jednej hołowicy.
Przy suszeniu słodu najważniejszem jest, aby zwolna zpoczątku suszyć dopokąd nie wyparuje. Niech zatem najpierw słód dobrze sam na wałeczkach lub w wzrostowni obsycha; przyczem często go przerabia się aby nie zaparzył się. Po wyparowaniu cokolwiek ogień powiększa się, a gdy przychodzi do ususzenia znowu zmniejsza. Tak zwolna suszyć się ma ziarno już zesłodzone, aby żadnego koloru prócz własnego naturalnego, pierwiastkowego nie zatrzymało.
Po wypuszczaniu potrzeba zsypać ziarno na kupę obok suszarni, dobrze nogami wydeptać i łopatami wybić a nawet i rękami wytrzyć by oddzieliły się korzonki od ziarna i za pomocą rafy lub młynka wyczyścić.
Tak zrobiony słód i ususzony, radzę aby poleżał w miejscu suchem przynajmniej przez dni 14 nim się go da do zmielenia. Mąki zaś nie wiele namlewać bo wietrzeje; jednak zawsze mieć należy zapas kilkodniowy do użytku.
Gdzie swój i blisko jest młyn, niema potrzeby wiele namlewać; w razie przeciwnym, gdy młyn jest obcy a przywóz trudny, zsypywać należy mąkę słodową do skrzyń z wiekami, do tego umyślnie zrobionych.
W gorzelniach gdzie się na zielonym słodzie i surowcu robi (gdzie są młynki do tego), tak uregulować potrzeba, aby tylko tyle zalewać zboża, by na dwa zaciery zawsze było w zapasie zboże czy słód. Wieczór zgnieść potrzeba wypadającą ilość do zacieru na dzień następny. W małych gorzelniach można przed samym zacierem słód gnieść.
Rozgnieciony słód lub surowicę cienko rozesłać należy obok zaciernicy. Najlepszy będzie do tego chłodnik. Na wysokiej kupie łatwo mogło by się ziarno zgniecione zagrzać.