Poezyje Ks. Karola Antoniewicza (1861)/Motyl
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poezyje |
Data wyd. | 1861 |
Druk | Drukarnia „Czasu“ |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Il ressemble au desir qui jamais ne repose. |
Tu na uschłym siądź badylku,
Ciemny padł na skały mrok;
Długoś bujał, o motylku,
Z barwnych kwiatów zbierał sok.
Już się wonny kielich zwinął,
Pod łzą nocy pączek zgiął,
Bluszcz po twardéj skale spłynął,
Co się tęskno w górę piął.
Tyś żyć począł z wiosny tchnieniem,
Gdy liść blady okrył las;
Dziś pod jego spocznij cieniem,
Płochych chwil już minął czas.
Wyobraźni lekkie skrzydła
Wyprzedzały i twój lot;
Czas potargał zmysłów sidła,
Myśl ma inny wzięła zwrot.
Usiądź przy mnie, przestań lecieć,
Tu zdrój mruczy, tu nasz raj,
Chcesz i w nocy skrzydłem świecić,
Przez powietrzny lecąc kraj?
Lecz ty lecisz daléj, daléj,
Ciebie inny wabi kwiat;
Gdzie się hoża róża pali,
Tam chcesz usnąć, tam twój świat.
Wkrótce cienie noc rozrzuci,
Skryjesz się w jéj listków zwój;
Piosnkę nocną ci zanuci
Pracowitych pszczółek rój.
Robak w głąb się róży wkradnie,
Zgryzie pączek, zniknie woń,
A po listku liść opadnie;
Kolec słaba róży broń.
Jasna tęcza barw twych zgaśnie,
Gdy liść zżółkły strząśnie dąb;
Kolec róży skrzydło draśnie,
Tknie i ciebie czasu ząb.
Dokąd lecisz, już nie pytam,
Dokąd dążę, nie wiem sam;
Ty się kwiatów, ja skał chwytam,
Lecz do grobu drogę znam.
∗ ∗
∗ |