Raz wąż do dzbanka Wśliznął się nocą. A poco? Oto w tym dzbanku była śmietanka.
Jakaż dla węża rozkosz i wesele!
Śmietanka słodka, świéża, i jeszcze tak wiele.
Bo dzbanek miał brzuch duży, choć wąziutką szyję. Więc bez ustanku Wąż pije, pije,
Coraz brzuch jego pełnieje w dzbanku, Nieco odpocznie,
Potém pomyśli — Na co się pieścić, Gdy jest gdzie zmieścić? — I znów pić pocznie.
Nad cudzą się własnością rzadko kto użali.
Przy tém śmietanka świéża, smaczna jest za katy.
Tak się zatém wąż opił, tak stał się pękaty,
Że gdy się chciał wydobyć z téj godowey sali,
W wąziutkiéj szyi uwiązł jak w wąwozie. Próżno się wspina, próżno się zwija, Niepuszcza szyja. Siedzi wąż w kozie. Siedzi, i wkrótce klucznicy Złowieszcze słysząc stąpanie:
— Zginę, rzekł, jak niektórzy giną urzędnicy, Którzy w cudzym dzbanie
Swemu łakomstwu nie kładli granicy. —
Tekst lub tłumaczenie polskie tego autora (tłumacza) jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do tekstów wygasły (expired copyright).