Podziękowanie królowi jegomości/Wstęp

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł Podziękowanie królowi jegomości
Pochodzenie Dzieła / Tom drugi
Wydawca Instytut Wydawniczy »Bibljoteka Polska«
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom drugi
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



WSTĘP.

W roku 1663 pomieszczono Moliera na liście pensji królewskich, co równało się wówczas wysokiemu orderowi. Nie strona też materjalna ale moralna miała znaczenie dla pisarza, zwłaszcza w porze gdy zaczynały się przygrywki do ostrej przeciw niemu kampanji. Jak na aktora komicznego, którym, za owych czasów, bawiono się, ale którym gardzono zarazem, był to zaszczyt ogromny, mimo iż miejsce które Molier zajął na tej liście było dość skromne: 1000 funtów z określeniem „doskonałego poety komicznego“, podczas gdy tuż obok niego widniał np. Chapelain z 3000 funtów[1] i epitetem „największego i najgłębiej myślącego poety francuskiego ze wszystkich jacy dotychczas istnieli“. Ale nie żądajmy od epoki, aby się naraz wyzuła ze wszystkich przesądów. Zrozumiała Moliera natyle aby się bawić na jego komedjach; nie natyle aby mu przyznać należne miejsce w królestwie genjuszu.
Nawet król, wierny opiekun Moliera i jego twórczości. W dość długi czas po śmierci pisarza, król zagadnął raz swego „nadwornego historjografa“, tragika Racine, kto był najwybitniejszym człowiekiem za jego panowania. „Molier, panie“, odparł bez wahania Racine. Ludwik XIV zadumał się i pokręcił głową: „Molier? nie byłbym myślał...“
Ale, gdy mowa o stosunku Moliera do króla, trzeba sobie uprzytomnić, z którym Ludwikiem XIV mamy do czynienia. Ludwik żył trzy ćwierci wieku i panował bez mała tyleż; otóż, w machinalnym skrócie myślowym, tworzymy sobie, fizycznie i moralnie, niejako „przeciętną“ z tego długiego panowania i oglądamy w myślach króla w tej postaci. Otóż, kiedy Molier, w 1658, pierwszy raz miał zaszczyt grać na dworze, Ludwik XIV miał lat 20; był to młodzieniec o wrzących namiętnościach, niecierpliwie znoszący ostatnie lata kurateli Mazarina, rwący się do życia, lubiący koło siebie atmosferę blasku, zabawy. Ze zaś, wśród wszystkich stanów, w rzemiośle króla o zabawę najtrudniej, król oceniał zasługi Moliera, który pobudzał go do śmiechu swemi komedjami, a dawał sposobność tańczenia z gracją w swoich baletach.
Ale węzły sympatji łączące tych dwóch niepospolitych ludzi tkwiły może i głębiej. Król i Molier rozumieli się doskonale jako dwaj nowocześni ludzie wśród przeżytków dawnej epoki. To panowanie, które później Saint-Simon jadowicie określi jako „długie panowanie podłego mieszczaństwa“, doskonale się schodzi z mieszczańską komedją Moliera. Toteż nie było obawy, aby król wziął za złe Molierowi jego satyryczne wycieczki przeciw dworskim paniczom. Wzniósł on godność króla tak wysoko ponad wszystkie stany, iż nic nie miał przeciw temu, aby były porównane w obliczu satyry, jak były porównane w obliczu Majestatu. I Molier wyczuwa to usposobienie króla: coraz śmielej wysuwa pazurki, a wierszyk ten przyczynia parę soczystych rysów do portretu „markiza“, który wyda tak niemiłosiernie szyderstwu. A nie jest to taką błahostką; zaklasyfikowanie typu „dobrze urodzonego“ dudka i głupca do rzędu komicznych rupieci teatralnych jest nielada czynem w kształtowaniu się nowoczesnego społeczeństwa.






  1. Wśród innych pensjonarjuszy, których tytuły określano ówczesnym stylem pełnym pretensjonalnej pedanterji, widnieje „p. Conrard, który, mimo iż nie posiada żadnego innego języka prócz macierzystego, niezrównany jest w ocenianiu wszelkich płodów ludzkiego umysłu“ (1500 funtów); „p. Piotr Corneille, pierwszy autor dramatyczny w świecie“ (2000 funtów); „p. Desmarest autor ze wszystkich dotąd istniejących najpłodniejszy i obdarzony najbogatszą wyobraźnią“ (1200 funtów); etc. etc.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Boy-Żeleński.