Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa/D. 22 Marca

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa
Podtytuł w r. 1787.
Wydawca Józef Zawadzki
Data wyd. 1860
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
D. 22 Marca.

Goście w dniu wczorajszym przybyli z Pawołoczy, mieli z N. Panem do Mytnicy jechać, i o w pół do ósméj z całym dworem zebrali się na pokoje, a że przez mil trzy tylko królowi towarzyszyć mogli, bo ztamtąd już wprost do Kijowa ciągnęli, dokąd synowie ks. de Ligne w nocy z Chwastowa przodem ruszyli, wziął król JM. do karety swéj p. marszałkowę w. Kor. księcia de Ligne ojca i hr. de Dillon.
Przed miasteczkiem Mytnicą na pół do starostwa Białocerkiewskiego Brańskiego hetmana, a przez pół do Kulikowskiego należącém, spotkał króla Potocki wojewoda Ruski, generał-lejtnant dowodzący dywizją ukraińską z eskortą przygotowaną, i salutując po żołniersku pałaszem, tak prowadził przodem jadąc przed karetą aż do stacji, gdzie konie dla popasu wyprzężono. Podanemu śniadaniu największy honor uczynili cudzoziemcy.
O południu rozstawszy się z temi, którzy prosto do Kijowa jechali, ruszył się N. Pan w dalszą podróż z wojewodą Ruskim, biskupem Naruszewiczem i p. Platerem w jednym powozie, i brzegiem prawie po nad granicą Rossyjską jadąc, koło trzeciéj przybył do Wasilewszczyzny dóbr hrab. Tarnowskiego, gdzie od gospodarza i gospodyni z domu Ustrzyckiéj kasztelanki Inowłodzkiéj, serdecznie został przyjęty. Dwór tutejszy do koła otoczony wodą i wieś przy nim zabudowana ogromna leżą w głębokiéj dolinie, czyli jarze. Ta pozycja, powiada Plater, przypomina mi, com dawniéj wspomnieć omieszkał, że od Cudnowa prawie, rozległemi płaszczyznami i stepami jadąc z zadziwieniem dla nas było, żeśmy w przeciągu trzech, cztérech a czasem nawet i pięciu mil wielkich ukraińskich żadnéj nie widzieli wioski, ta zaś bezludna pustynia zdała się nam dowodem nie zamieszkałego kraju. Wprawdzie przeczyć nie można, żeby Ukraina ludniejsza być nie mogła, bo stepy okazują to jawnie, że jednak rozległe płaszczyzny są téż w wielu miejscach, jakeśmy uważali i na zimę wyorane i ścierniem pokryte, widać, że po bokach gościńca w jarach znajdują się ukryte wioski. A wsie te dla tego po dołach mieścić się zwykły, ażeby z wody i rzeczek pospolicie dolinami płynących, wygodniéj mieszkańcy korzystać mogli.»
«Drugą do uwagi i zastanowienia się rzeczą w stepach ukraińskich, są liczne po polach rozsypane mogiły kurhanami pospolicie zwane, których liczba znaczna, rozsądnego podróżnego zastanawia. Pospolitém jest to zdaniem, że gdy wbiegom tatarskim i buntom kozackim Ukraina od dawnego czasu podległą była, te mogiły do onych epok się odnoszą. Lecz mnóstwo niezliczone tych pagórków, wykopywane z nich nie już kości, ale spróchniały proch biały lub massa do kredowéj podobna, ludniejszych nad tatarskie i dawniejszych pobojowisk zdają się być śladem.. Do uwag z powodu tego, gęściejsze dziś po stepach mogiły, dały siedzącym w karecie królewskiéj pobudkę. Biegłość w starożytnych dziejach bisk. Naruszewicza, znajomość miejscowości króla i niektóre uwagi w-dy Ruskiego skłaniały do mniemania, że te mogiły mogły być świadectwem wojen Darjuszowych, gdy ten wedle Herodota przeszedł Dunaj i rzekę Hippanis, którą jest dzisiaj Boh przez Ukrainę płynący, upędzając Scytów. Liczne jego wojska rzezi znacznéj i tych mogił sprawcami być mogły. Wreszcie znajdujące się jeszcze i wykopywane po różnych miejscach miedziane pik scytyjskich ostrza, gruntują te supozycje, gdy tenże Herodot wzmiankuje, że bronią Scytów były z miedzianami ostrzami piki. — »
Przybywszy do Wasilewszczyzny, król obiadał o trzeciéj, a po kawie wziąwszy na konferencją ks. podskarbiego Litewskiego, który z Kijowa wróciwszy czekał na N. Pana od wczoraj — po chwili, dla spoczynku i kataru z kaszlem i bolem głowy mordującym, do swoich odszedł pokojów, towarzystwu zupełną zostawując swobodę.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.