Z więzienia zbiegłszy, kędy on zbrodniczy Amor, przez dziwne wtrącił mię bezprawie, Toż nie potrafię wypowiedzieć prawie: Ile wnet duch mój wrócić nazad życzy.
Żyć już nie mogąc bez mych łez goryczy, Gdy się z powrotem znów u wrót mych stawię. Patrzę — aż zdrajca stoi w nich, w postawie Takiej, jak ktoś tam, co to trzech nie zliczy...
Mędrsi odemnie poszaleli przecię — Więc i jam nędzny błagał w głos: — o! gdyby Wrócić w łańcuchy, w jarzmo znów i w dyby! —
Dziwną to rzeczą zda się wam? — cóż chcecie? Jakież zrządzenie człeku wyjść pozwoli Z niewoli, w którą popadł z własnej woli? —