Sądziłem duch mój dość wyzutym z ciała Tem, co mu lotne skrzydła daje z góry, Żem godnie śpiewać miał ten węzeł, który Kochanie sprzęgło — śmierć zaś rozwiązała!
Lecz wprędce zwiędła we mnie myśl zuchwała. Jak liść tchem wichru gnany ponad chmury, Więc rzekłem: — gdzież mi sięgać mdłemi pióry Po to, co Niebios wzięła w siebie chwała! —
Więc gdy dosięgnąć tam, gdzie nie dosięga Nawet polotu orlich piór potęga, Ku Laury chwale próżno siły trudzę,
Miłości moja, coś jest jej ozdobą. Idź i ty za nią!..... tylko — weź mię z sobą,
Dzięki choć szczęściu, jeśli nie zasłudze. —