O śnie straszliwy śmierć niosący w duszę! Możeż być prawdą: by już w Niebios bramy Wzleciał świetlisty duch jej próżen plamy, Co i w złej doli dniał mi i w otusze?
Lecz jakżeby mi wieści tej katusze Zkądinąd mogły przyjść, nie od niej samej?..... O! zdarz to Boże w którym ufność mamy, Niech raz ten jeden zwątpić o niej muszę!
Niech zaprzeczenie w śnie mi nowym zdarzy Słodkie zjawisko jej cudownej twarzy — Bym żyć mógł dalej, mocen pociech tylą;
Lub gdy koniecznie Pani mej się zdało, Dla jasnych Niebios rzucić ziemskie ciało, Błagam, przyjdź na mnie ostateczna chwilo! —