Kto znać chce: ile Niebo z ziemią w zmowie Możnem być raczy — niech ogląda proszę Tę, która słońcem będąc, dnia rozkosze W pierś mą przez ślepe świata śle pustkowie.
Lecz — niech się śpieszy. Gdyż się może dowie: Że śmierć, co naprzód dobrych a potrosze Złych potem bierze, w łono ją macosze Wchłonęła — zkąd ją wzięli Aniołowie!
Piękność, przy której wszystkie inne bledną, Królewskość z cnotą, połączone w jedno Ujrzy, w sposobnej jeżeli zdąży porze.
I wtedy wyzna: że niech nawet nie śni Zdrętwiały umysł rzecz tę wydać w pieśni..... Gdy się zaś spóźni — wieczny żal mieć może! —