Gdy w morze złoty rydwan dnia zapada, Z sobą mych myśli biorąc bieg tułaczy, Wprędce gwiazdami i księżycem blada Noc, mię pogrąża w trwodze i rozpaczy.
W tedy tej, która słuchać mię nie raczy W duszy się mojej z cicha wypowiada, (Z prośbą, by wprędce stało się inaczej), Wszystko, od czego sercu memu biada.
Snu nie znam — nawet spocząć ból mi wzbrania — I tylko łkania ciche i wzdychania Duszę mi karmią aż po brzask świtania!
Ni nawet w dzionka błysku znam obrońcę — Gdyż jest na ziemi jedno tylko słońce, Zdolne pociechy wysłać do mnie w gońce! —