Pieśni Kosmiczne/XXXV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki

{{Dane tekstu2 Pieśni Kosmiczne i inne |tytuł=Pieśni Kosmiczne |tytuł oryginalny=Písně kosmické }}


XXXV.

Przeminą lata, wieki, wieków wieki,
Wokoło słońca, zwolna gasnącego,
Szkielety planet krążyć będą zgasłe,
A z niemi ziemia martwa, czarna, cicha.

Dawno ślad zginie po ziemi synach,
W proch się rozpadną wszystkie ich ciała,
O wielkiej sławie, o wielkich czynach
Pamięć na wieki tam się rozwiała.
Ni cienia walki, bólu, mozołu,
Miłość też dawno tutaj wygasła,
Ucichły wszelkie szlachetne hasła,
Ucichł łabędzi dawno głos pieśni,
Co w dal się niosła z serc ludzkich cieśni.
Mróz życie zwarzył, miast kwiatów — pleśni;
W kamień zaklęte: ból, radość społu.


Cały strop nieba w pomrokach tonie, —
Nikt tu nie czuwa przy strasznym zgonie...
Ziemia dogasa cicho, powoli...
Coraz to więcej eter ją ziębi,
Wskróś szczelinami wnika do głębi.
Ona drży zlekka. W czas ten niedoli,
Z łona jej płyną tłumione jęki
Ciszej i ciszej... Skończone męki.

Przeminą lata, wieki, wieków wieki,
Przez szary przestwór ziemia, czarna bryła,
Słabnąc i słabnąc, krążyć będzie w locie,
Jako ten orzeł, co zranion śmiertelnie,
W wirowym ruchu leci na dół, leci.

Wszystkiem rządzący w przestworze ład
Każe, by ziemia zwiędła, jak kwiat —

(Taka już bytu zagadka)
Gdy jej istnienia zaginie ślad,
Gdy ją zapomni calutki świat,
Słońce przygarnie, jak matka!




Brak odpowiedniego argumentu w szablonie!