Pieśń Poranna (Tarnowski)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pieśń Poranna |
Pochodzenie | Poezye Studenta Tom I |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1863 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Czy to mój anioł tam u szczytu wieży
Skrzydłami, lecąc, ruszył dzwonek miły?
Budzi mnie ze snów, jak kiedyś z mogiły,
Grzmotem swej trąby zbudzenie rozszerzy.
On woła na mnie, mój anioł wiosenny,
Marzeń gwiazdami proroczy, promienny!
Pójdę nad łąki, w dzikich skał oddali,
Z nim ja stać będę na dzikiem wybrzeżu;
O jutrzni świata porannym pacierzu
I słońce wstanie, idąc dalej — dalej —
O dzwonku Gródka! ty coś mi jedyny
Z mych towarzyszy pozostał drużyny —
Nie dbam o resztę — niech syczy żądłami,
Bo ty się za mnie tam modlisz dźwiękami. —
Już nadwiślańskich topól szmer tam wionął,
A świat rumieńcem porankowym spłonął,
Jak młody śpiewak co z duszy brzemiennej
Pierwszą pieśń głosem natchnienia wywoła,
Potem w nią patrząc jak w tęczy anioła,
Rozwidnia smutek piersi bardzo ciemnej. —
O dzwonku! dzwonku! dzwoń tak co rana
kołysz do snu wśród nocy gwiaździstej
W mej duszy niebios powierzchnia świetlana
Odbija, jako w falach Wisły czystej,
Z wszystkiemi cudy, z wszystkiemi słońcami
Ja je powtórzę — bom wciągnął piersiami!
O ranku! ranku! bądź błogosławiony —
Rosą niebieską zwilż senne powieki,
Piersią Dawida do stwórcy nad wieki
W dali od świata zanucę zbudzony — —
Srebrny dźwięk umilkł, uleciał z wieżyczki
Jak cudny obraz anielskiej twarzyczki.
Z czołem jak słońce, na którem rozwiane
Jak cienie, jasnych włosków spłoty
Jak bławatki, tajną łzą owiane
Oczy jej gwieżdżą — jak maju blask złoty!
Srebrny głos umilkł — uleciał z wieżyczki —
Piosnka aniołka — słonecznej twarzyczki! —
On mi był cieniem jak anioła stróża —
Co mnie wiódł drogą słonecznych promieni,
Co koił serce gdy w niem wrzała burza,
Strącał zwątpienia jak listki jesieni —
Chronił od jadu węża, co po ziemi
Pełzając, groził swem żądłem przechodniom — —
Tryumf aniołom! zgon piekielnym zbrodniom! —