A może zejdzie śliczna Erycyna
Z rojem żarcików i żądz tu na ziemię?
Albo ty spójrzysz ojcze Rzymianina Na zapomniane twe plemię?
Możeś się znudził zbyt długiem igrzyskiem,
Chociaż zgiełk lubisz, łysk hełmu, puklerza;
Maura, co pieszo walcząc, ócz pociskiem W nieprzyjaciela uderza.
Czy też na ziemię zleciawszy skrzydłami
Ślicznego chłopca przywdziewając postać,
Ty, synu Maji, chciałbyś między nami Mścicielem Cezara zostać?
Jeśli tak, niech ci w niebo się nie spieszy,
Gość jak najdłużej wśród ludu Kwirytów,
A choć się wzdrygniesz na zbrodnie tej rzeszy Nie odleć do swych błękitów.
Tuć damy tryumf, cześć wdzięcznych pokłonów
Tu cię książęcia, ojca nazwiem mianem —
I nie zapuści konny Med zagonów Gdyś ty Cezarze hetmanem!