Peryody/Peryod XIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wacław Potocki
Tytuł Peryod XIII
Pochodzenie Wojna chocimska, poemat w 10 częściach. Merkuryusz nowy. Pełna. Peryody. Wiersze drobne – cykl Peryody
Wydawca S. Lewental
Data wyd. 1880
Druk S. Lewental
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Peryod XIII.

Próżność nad próżnościami, wszytko próżność zgoła,
Wszytko pędzi natura z fortuną dokoła;
Z morza rzeki, jeziora i kryniczne wody,
Dżdże i rosy dla ziemskiéj pochodzą ochłody.
Bo jednéj kropie wodzie, jako ten świat stworzył,
Jednego proszku ziemi już Bóg nie przysporzył;
A raczéj ujął z ziemie stworzonego prochu
Do nieba w Eliaszu i w swoim Enochu.

I tyś ziemię nad niebo wyniósł, Jezu święty,
Boś w tém, w którém-eś umarł, ciele tam jest wzięty.
Wszytko się to zaś w morze swą koleją stacza:
I co górne obłoki i co ziemie macza.
Z ziemie ludzie i zwierze, bydła, ptacy, gady,
Z ziemie wstały wielkich miast szerokie osady
Z ziemie sioła i drzewa i co ręka maca,
Wszytko, jak z ziemie poszło, tak się w ziemię wraca.
Toć przez lat sześć tysięcy pasmo ten świat wodzi,
Jedno psuje, drugie z téjż materyéj rodzi.
Te-ć są pierwszéj mistrzyni wszech rzeczy natury
Koła, któremi chodzi. Przypatrzmyż się wtóréj
Wolnowładnéj fortuny, tego świata pani,
Kołowrotom, w jakiéj je zwykła toczyć grani:
Tamtéj ziemia i woda, téj bojaźń z nadzieją
Koła, ale fortuna zawsze drwi koleją;
Na włos pierwszéj natura nie zmyliła fozy,
Poetom faetońskie zostawiwszy wozy.
Żyjeż kto tak szczęśliwy pod tém niebem z ludzi,
Że go żadna fortuny pokusa nie łudzi,
Żeby się kontentując teraźniejszym bytem,
Straty nie bał, nie sięgał daléj apetytem,
Żeby mu nie tknął serca żaden afekt prędki,
Raz krótka radość, drugi troska, żale, smętki,
Miłość, nienawiść, litość, gniew rzadki bez grzechu:
Jedne z tych w płaczu, drugie wyrażamy w śmiechu.
Ma bojaźń śmierć, co przed nią drży natura człecza,
Nadzieja się niepewném życiem ubezpiecza;
Miłość, pociecha, smutek, acz ma rzeczy wiele,
Najwięcéj ich doznają w dziatkach rodziciele.
Insze afekty rządzi każdodzienna żądza,
Rozum wszytkie miarkuje, trzyma i popądza.
Toć są formy całego ludzkiego żywota;
Koło tych grzech, koło tych zabawia się cnota.
Pytasz o materyą? Świat jest i co na niem:
Ten niesytém pieniędzy głowę nabywaniem
Trudzi; ten zaś ambitu i honorów pełny
Z odwagą się kolchidzkiéj dopomaga wełny;
We krwi ma inszy gusty, inszy zdrowie łata,
Ten z kupcem, ten z jurystą po krainach lata,
Drugi tonie w pacierzach, w księgach albo w roli,
Ten kufel, ten podwikę, ten skrzypice woli,
Ów kości, ten psie gony i myślistwa różne,

W sieci zwierz, ptaki, ryby łowiąc nieostrożne;
Ten ustawnie buduje jedno, drugie gnoi,
Żarłok je, leniwiec śpi, gach się wszytko stroi.
Zgoła, co słońce widzi, co ma ziemia rzeczy,
Do tego afekt wedle natury człowieczy
Tąży, to życia swego wystawiwszy celem,
Ten łacno, ten odwagą, pracą i fortelem
Dopina; wszędy szczęście i nieszczęście włada
I gdy człeka do czego natura układa.
A ja płaczę, nieszczęsny na świecie sierota,
Wszytkie moje z nadzieją odpadły mnie wota;
Zginął smak i apetyt po smutnym pogrzebie
Syna mego; żal w sercu a na grzbiecie zgrzebie
Zostają. Tu, tu padły me żądości śniatem.
Już mi nic po weselu, nie chcę być bogatym,
Precz rozkosz, precz sława z honorem.
W tym mnie, w tym kącie grubym okrytego worem,
Śmierć zastawszy wywiedzie, pewnie nie wywlecze,
Podam jéj obie ręce i z tém pod jéj miecze
Idę, że się z swym wdzięcznym Stefanem przywitam;
Tego sercem na jawie, śpiąc rękami chwytam,
Bo żywot i bez niego méj fortuny koła,
Próżność nad próżnościami, próżność, próżność zgoła!