Penitentka

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Weyssenhoff
Tytuł Penitentka
Pochodzenie Erotyki
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1911
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Henryk Weyssenhoff
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



Penitentka.

PENITENTKA.
1.

...Amen — A teraz, chociażby raz w roku
Przypomnij grzechy. — Duszyczka twa drżąca
Skupić się stara, kołacze w szlafroku
I o pierś białą niespokojnie trąca.

Jak Magdalena rozpuściłaś włosy,
Rękami ściskasz zamyślone skronie:
Z twojej sypialni płyną dziś w niebiosy
Jakby kościelnych trybularzy wonie.

Kto chce sumienia swego zbadać tajnie
I gdzie zasługa poznać, a gdzie wina.
I kto żyć umie, używa zwyczajnie
„Swego Rzymskiego Parafijanina“.


W nim to się czyta: „Czy zgrzeszyłaś myślą?“
Te grzechy w tobie wyrzutów nie budzą;
Do głowy bierzesz, co ci do niej przyślą, —
Mogłaś więc zgrzeszyć chyba — myślą cudzą.

Słowem? — czasami. — Zato cię nie złowią
Nigdy na grzechu, popełnionym w liście;
Listy twe pachną, ale nic nie mówią —
Do słów się kilku przyznasz oczywiście. —

Uczynkiem trudno jest zgrzeszyć kobiecie:
Nadto zależna od zmiennej pogody,
Od stanowiska swego w wielkim świecie,
Od męża, plotek, fantazyi i mody.

Pokusy nawet chronić się nie trzeba,
Takiem okazya jest zdarzeniem rzadkiem. —
Jeżeli sobie zamkniesz bramy nieba,
To nie uczynkiem, — lecz chyba przypadkiem.


Jeszcze nie północ. — Możesz wspomnieć mile
O tym, kto przyniósł niewinne gardenje. —
Powąchaj kwiaty — i niechaj za chwilę
Sen udręczone ogarnie sumienie.



2.

Jużeś z pozbycia grzechów rada,
Sumienie lekkie znów jak piórko —
Ale natrętny ksiądz wciąż bada:
„Przypomnij jeszcze, moja córko“.

„Czyli straż duszy twej nie drzémie,
Bo koło wyznań twych, z daleka
Krąży mi ciągle jedno imię,
Przechodzi blady cień człowieka“.

„Czyś mu, zwyczajem bałamutek,
Uśmiechem serca nie urzekła?
Czy go nie trapi wielki smutek,
Albo nie targa boleść wściekła?“


„Może był człowiek młody, dzielny
I do pożytku szedł i chwały?
Czyli mu duszy nieśmiertelnej
Twe obietnice nie złamały?“

„Może, do życia tracąc siłę
Z ciągłego bólu i zawodu
Ta dusza patrzy na mogiłę,
Na upragnioną wieczność chłodu?“

„Twe oczy, córko, — Boże dary, —
Twojej piękności młody promień,
Dane ci dla chowania wiary,
Lecz nie dla zdradnych oszołomień“.

„Niech się te oczy, córko, strzegą
Obietnic, które nic nie znaczą!
Bo grzechu bardziej śmiertelnego
Niema, jak igrać z serc rozpaczą“.

„Dzieło to złe jest i zabójcze.
A on cię może kocha szczerze?

............
............
Odrzekłaś: „Mój duchowny ojcze,
On mówi tak, lecz ja nie wierzę“.



3.

Ranek ciepły, pachną kwiaty,
Wznoszą srebrny zgiełk ptaszęta —
Od kościelnej wracasz kraty
Wystrojona, lekka, święta.

Żem się znalazł na twej drodze,
Naturalnem jest zdarzeniem:
Gdzie ty chodzisz, tam ja chodzę;
— Trudno rozstać się z swym cieniem. —

— „Witam białą mą liliję!
Idziesz pewno na śniadanie?“
— „Dzisiaj nie jem, ani piję
Mam odprawić rozmyślanie.


„Potem zmówić za pokutę
Siedem „Zdrowaś“, jedno „Wierzę“,
Potem kupić chcę szpicrutę
I ogłosić coś w Kuryerze.

„Potem…
Pytać się daremnie
Czy żałuje? Czy pamięta?
Gdy odchodzi tak ode mnie
Wystrojona, lekka, święta —

Patrzę za nią i uśmiechy
Mam gorzkiemi łzami strute — —
Za jej grzechy, moje grzechy
Trzeba czynić mi pokutę.

Więc odprawiam długo, szczerze
Pokutnicze rozmyślanie;
Mówię potem „Zdrowaś“, „Wierzę“
I czyścowych dusz litanje.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Weyssenhoff.